Zacisnąłem dłonie na kierownicy. Starałem skupić się na drodze, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Czemu Crips nie mogą nam dać spokoju? Napadli na mieszkanie Miley, a teraz jeszcze to o czym powiedziała mi Ashley. Co za skurwysyny. Zaparkowałem z piskiem opon przed wieżowcem w którym mieszkała Ash. Szybko wysiadłem z samochodu trzaskając drzwiami. Chciałem już wsiąść to windy, kiedy zobaczyłem, że dziewczyna zbiega po schodach z wielką torbą na ramieniu. Na jej twarzy widniały kropelki potu, które powstały najwyraźniej po biegu, oczy miała podpuchnięte i zakrwawione. Płakała. Zabrałem jej bagaż i bez słowa wyszliśmy, kierując się do auta.
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale mogłabyś mi opowiedzieć jeszcze raz co się stało? - szepnąłem, starając się jakoś rozluźnić atmosferę panującą w samochodzie. Ashley spojrzała na mnie.
- Justin, proszę. W domu - odpowiedziała drżącym głosem. W samochodzie nastała krępująca cisza, która trwała całą drogę. Nie chciałem na dziewczynę naciskać. Wiedziałem, że nie ma bladego pojęcia w co się wpakowała, a jedyną rzeczą, którą możemy z Nathanem zrobić to chronić je obie.
Zaparkowałem przed domem i zabrałem bagaż dziewczyny. Sama Ashley stała już prawie przy drzwiach. Jej drobne ciało drżało mimo, że nie było zimno. Wyciągnąłem dłoń by otworzyć drzwi, ale ktoś mnie uprzedził. Miley od progu rzuciła się na przyjaciółkę i zaciągnęła ją do salonu. Nath siedział na fotelu bez ruchu, ale wiem, że w środku się bał mimo, że nie okazywał tego. Położyłem torbę na ziemi i sam zająłem miejsce.
- Miley, dobra, pogadacie sobie potem z Ash. Teraz mamy coś ważniejszego do załatwienia - zacząłem i spojrzałem na dziewczyny tulące się do siebie na kanapie. Mil lekko odsunęła się od koleżanki i spojrzała na mnie. - No więc Ashley, mogłabyś nam wszystkim na spokojnie opowiedzieć co się działo kiedy od nas wyszłaś? - zapytałem z uśmiechem na twarzy. Starałem się jakoś ją wesprzeć, ale wydaję mi się, że nie za bardzo mi się to udało. Szatynka westchnęła i objęła dłoń Miley.
- Kiedy wyszłam stąd - wskazała na salon. - I pojechałam do domu, czułam, że ktoś mnie śledzi. Ciągle oglądałam się w lusterku wstecznym, ale nikogo nie zauważyłam. Myślałam, że nic mi nie grozi. Nic się nie działo, wysiadłam z auta i poszłam wprost do mieszkania. Znowu czułam to samo co w samochodzie, czułam na sobie czyjś wzrok - spojrzała po nas wszystkich przerażona. - Nie zwracałam na to szczególnej uwagi, bo nic się nie działo. Chciałam pooglądać jakieś filmy i poszłam prosto do salonu przejrzeć płyty kiedy zauważyłam co się stało. Ekran telewizora był rozbity, a na nim widniał czerwony napis - "Ty i Miley jesteście w niebezpieczeństwie." Nie miałam bladego pojęcia kto to zrobił i po co. Dlatego zadzwoniłam do was - głos się jej załamał, a z oczu poleciały łzy. Miley otworzyła usta, z których po chwili uwolnił się cichy jęk. Przytuliła mocno przyjaciółkę, gładząc ją po włosach. Nathan podszedł powoli do Ashley i położył dłoń na jej kolanie, lekko je masując.
- Nathan... Co robimy? - zapytałem w końcu po chwili ciszy, przerywanej wyłącznie szlochem dziewczyny.
- A co masz zamiar robić? Nic nie poradzimy, że the Crips nas znalazło. Nie wyprowadzimy się, bo przecież to one będą ich celem. Chodzicie razem do szkoły, więc ty tam nie będziesz spuszczał z nich oczu. Nikt nie zostanie z tej czwórki sam. Nigdzie i nigdy. Nie wiemy kiedy mogą zaatakować, musimy być przygotowani.
- Masz?
- Zawsze Justin. Zabrałem im podczas ostatniej akcji. Chodź - Nathan wstał i poszedł w stronę schodów, a ja mu zawtórowałem pozostawiając dziewczyny na kanapie. Za chwilę znaleźliśmy się w pokoju Nath'a. Chłopak podszedł szybko do wielkiej szafy i wyciągnął z niej mały karton. Zaśmiałem się ironicznie. Nie miałem pojęcia, że mój przyjaciel jest taki przewidujący. Wysypał wszystko z pudełka na łóżko.Na materacu leżała teraz broń - na oko jakieś pięć pistoletów, kilka noży i spory zapas naboi.
- Weź to czego będziesz potrzebował. Musimy zostawić dwa noże dla każdej z dziewczyn.
- Nathan?
- Tak?
- Skąd wiedziałeś, że będziemy tego potrzebować?
- Powiedzmy, że miałem przeczucie. Masz jakiś plan? - spytał po chwili ciszy.
- Odnośnie Crips'ów? Nie. Chcę po prostu je chronić. Ja zajmę się Miley, a ty Ashley, chyba nie będzie ci to przeszkadzać, co? Nie widzę sensu w tym, żebyśmy ich w jakikolwiek sposób szukali, to mijałoby się z celem. Musimy być po prostu ostrożni - odpowiedziałem i zabrałem tyle broni ile potrzebowałem, chowając ją za pas spodni. Cztery noże zgarnąłem dla dziewczyn. Schodziłem powoli po schodach słuchając ożywionej rozmowy na dole.
Miley's POV:
* W TYM SAMYM CZASIE *
Kiedy chłopcy wyszli ja nadal siedziałam i próbowałam pocieszyć Ashley.
- Posłuchaj mała - złapałam jej podbródek, podciągając go do góry tak, by się na mnie spojrzała. Zrobiło mi się słabo, kiedy zobaczyłam jej przekrwione i spuchnięte oczy. Wszystko przeze mnie. Gdybym jej tutaj nie zaprosiła nikt by jej nie powiązał z chłopakami. Westchnęłam. - Wiem, że to wszystko musi być dla ciebie przerażające, ale musisz wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Justin mi dzisiaj opowiedział,, więc teraz ja wyznam to tobie. Bieber wyprowadził się od rodziców i potrzebował kasy. Na jednej z imprez poznał Brian'a, który zaoferował mu kasę za pomoc w przewozie broni. Za pieniądze Justin wykonał jeszcze kilka "prac" dla Bro. Okazało się, że został przyjęty do największego gangu w LA - the Crips. Od nich nie ma ucieczki Ash. Wtedy zaczęły się problemy Nathan'a. Jemu też potrzebna była forsa, więc Justin wyjawił mu swoją tajemnicę, a jemu się to spodobało i zaczęli pracować razem. Bieber był odpowiedzialny za wyciąganie kasy od dłużników, a transportem zajął się Nath. Niestety zaczęło robić się coraz groźniej, więc nie mieli innego wyjścia jak uciekać. Zabrali wszystko i przyjechali tutaj. Niestety przez to, że zaczęłam zbliżać się do Justina naraziłam siebie na niebezpieczeństwo, a przy tym i ciebie. Nie wiesz jak jest mi przykro, nie miałam pojęcia o tym całym gównie, a teraz musimy siedzieć tutaj i uważać na wszystko. Przepraszam... - ściszyłam głos do szeptu i spojrzałam na dziewczynę. Nieśmiało się uśmiechnęła.
- Nie masz za co przepraszać, Mils, damy radę i przejdziemy przez to razem. Wiesz o tym przecież - przytuliła mnie i otarła łzy. - A teraz możesz mi powiedzieć co prócz tej rozmowy zaszło pomiędzy tobą, a tym umięśnionym blondynem - zachichotała. No i wróciła szczeniacka Ashley.
- Ashhh, cicho! Nic się nie działo, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że coraz bardziej mnie pociąga...
Justin's POV:
- Ashhh, cicho! Nic się nie działo, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że coraz bardziej mnie pociąga... - usłyszałem ściszony głos, kiedy wparowałem do pokoju.
- Kto cię pociąga? Znajdę i zabiję - zachichotałem. Do końca życia nie zapomnę miny dziewczyn kiedy zobaczyły mnie z nożami w dłoniach. - A zapomniałem, to dla was - każdej podałem dwa.
- Dla nas? Po co? - zadrżała Ashley.
- Ohh jestem pewien, że Miley wszystko ci wyjaśniła, więc nie wiem skąd to zaskoczenie. W razie potrzeby musisz mieć czym się obronić - mrugnąłem, a dziewczyna się zaczerwieniła. - Więc? Możesz mi powiedzieć kto ci się podoba? - zwróciłem się do Mils.
- To nie twój zasrany interes - warknęła i wyrwała mi z ręki noże, dwa podając koleżance. Obie rzuciły je na stół i spojrzały na mnie.
- Nie bądź taka, nooo - uśmiechnąłem się.
- Dobra, dobra, gołąbeczki, stooop. Widzę, że nie macie co ze sobą zrobić, więc co wy na to, żeby pograć w butelkę? - zagruchotał Nathan wchodząc do pokoju. Przybiłem mu piątek w myślach. Świetny pomysł, żeby lepiej poznać dziewczyny, a przy okazji... No sami przecież wiecie do czego może dojść podczas tej "zabawy".
- Jestem za - powiedziałem, a Ashley mi zawtórowała.
- No dobra -odpowiedziała jakby od niechcenia Miley.
- Ale nie będziemy przecież grać w takich warunkach - stwierdził zupełnie poważnie Nath. Zrozumiałem o czym mówi.
- On ma rację, trzeba zabezpieczyć dom - podszedłem do drzwi wejściowych i je zamknąłem. Chłopak zasunął zasłony, a dziewczyny pobiegły na górę pozamykać okna i je również jakoś zasłonić. Znałem Nathan'a na tyle długo, by móc stwierdzić, że miał jakąś niespodziankę. Uśmiechnął się do mnie szyderczo i poszedł do piwnicy. Wrócił z dwiema butelkami wódki. Zachichotałem radośnie. No to będzie się działo. Nie musieliśmy długo przekonywać dziewczyn, by w końcu zgodziły się na alkohol. Usiedliśmy gotowi na podłodze.
Miley's POV:
Szczerze mówiąc zaczęłam się stresować do czego może dojść podczas tej dziecinnej gry, a o wódce nie wspomnę. Wszyscy byli za, żebyśmy nie zaczynali na "sucho", więc po drugiej kolejce czystej, atmosfera trochę się rozluźniła. Włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy rozmawiać.
- Więc kto zaczyna? - spytał Nathan.
- Ja mogę! - krzyknęła Ashley. Dziewczyna wzięła do ręki butelkę i obróciła nią. Wypadło na mnie. Jęknęłam w duchu widząc radość na twarzy przyjaciółki. Wiedziałam, że ma słabą głowę, dlatego też bałam się co może teraz nastąpić.
- Prawda - szepnęłam na tyle głośno, by wszyscy mogli mnie usłyszeć. Znowu czułam, że Justin mi się przygląda, tak jak pierwszego dnia kiedy się poznaliśmy.
- Jesteś dziewicą? - zachichotała Ashley, a ja chciałam parsknąć śmiechem widząc minę Biebera.
- Popamiętasz mnie Ash - warknęłam. - Tak jestem - powiedziałam patrząc prosto w karmelowe oczy chłopaka.
Graliśmy, a ja z każdym obrotem butelki czułam narastającą radość. Justin nigdy nie potrafił na mnie trafić. Wiedziałam o co chciałby zapytać albo jakie dałby mi wyzwanie. Wypiliśmy już wspólnie całą jedną butelkę wódki, a teraz zaczęliśmy nalewać sobie z drugiej. Śmialiśmy się z niczego, ja też, chociaż cały czas mniemałam, że mam mocną głowę. Zaczęłam nie przejmować się tym co się działo, kiedy Bieber obrócił butelkę wprost na mnie. Mimo miłego samopoczucia, serce podeszło mi do gardła, a chłopak to wyczuł.
Nie dam mu tej satysfakcji. Nie powiem, że to o nim mówiłam podczas rozmowy z Ash.
- Wyzwanie - spojrzałam na niego. Nie był zawiedziony moim wyborem co mnie zaskoczyło. Posłał mi zawadiacki uśmieszek.
- No dobrze... To chodź i mnie pocałuj. Z języczkiem - ostatnie słowa zaakcentował. Zauważyłam, że na niego coraz większa ilość alkoholu w organizmie nie wpływa. Reszta zaczęła się chichrać, a Ashley wbijała we mnie wzrok. Z uśmiechem na twarzy przysunęłam się do chłopaka i usiadłam mu na kolanie.
- Jesteś pewny? - zaśmiałam się. Czułam efekty działania wódki, ale jakoś mi to wtedy nie przeszkadzało. Nie odrywałam wzroku od jego malinowych ust. Przytaknął, a ja zaczęłam się coraz bardziej przybliżać. Czułam jego oddech na twarzy, a nasze nosy się stykały. Za plecami moja przyjaciółka śmiała się w najlepsze, ale i tak nie wybiła mnie z "rytmu". Chłopak znowu się uśmiechnął. Nie czekając dłużej wpiłam się w jego wargi. Pocałunek był namiętny i pełen uczucia. Język Justina błagał o pozwolenie, więc po czasie dałam mu dostęp do gardła. Zaczęła się walka o dominację. Nie chciałam się od niego odrywać, to było takie przyjemne. Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek, a w rezultacie ja ugryzłam jego dolną wargę. Jęknął mi do ust, kiedy poczułam, że ktoś ciągnie mnie za włosy.
- Ałłłłłł - pisnęłam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Ashley, która nie przestawała się śmiać.
- Nie wiem jak wy, ale my z Nathan'em idziemy spać, dobranoc - puściła mnie, a ja posłałam jej mordercze spojrzenie.
- My tez już będziemy się zbierać - powiedziałam do chłopaka i podniosłam się z ziemi. Zabrałam kieliszki oraz butelki i wyniosłam je do kuchni. Justin cały czas siedział w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Uśmiechnęłam się i pomogłam mu wstać. W sypialni spojrzałam na zegarek który wskazywał kilka minut po północy. No to nieźle, za kilka godzin idziemy do szkoły. Westchnęłam zabierając potrzebne rzeczy z torby, po czym poszłam do łazienki. W środku zmyłam z siebie delikatny makijaż i przebrałam się w piżamę. W pokoju Justin leżał już w łóżku. Przez alkohol płynący w mojej głowie zapomniałam o wstydzie i bez większych ceregieli położyłam się obok niego nawet nie zwracając uwagi na to, że był w samych bokserkach. Materac ugiął się delikatnie pod moim ciężarem, a po chwili czułam ramię Juss na swojej talii.
- Dziękuję - szepnął mi do ucha swoim chrapliwym głosem.
- Za co? - spojrzałam mu w oczy.
- Za to na dole. Sądziłem, że się wycofasz, że nie będziesz chciała ze mną no... Ale to było wspaniałe - posłał mi szczery uśmiech.
- Nie masz za co dziękować, mi też się podobało.
- Doprawdy? To możesz mi teraz powiedzieć kim był ten ktoś? - szepnął w moje włosy.
- Ale kto? - spytałam zbita z tropu.
- Rozmawiałaś o kimś z Ashley, powiedziałaś, że on cię zaczyna coraz bardziej pociągać. Kim jest ten szczęściarz? - zachichotałam, słysząc jego słowa.
- O tobie mówiłam - uśmiechnęłam się na widok miny chłopaka. Po mojej odpowiedzi przycisnął mnie mocniej do siebie, a ja zaczęłam "odpływać" do krainy snów...
______________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :*
Chciałabym Wam z całego serduszka podziękować za pięć tysięcy wyświetleń w trzy tygodnie, to wspaniałe. :) Jesteście cudowni! <3
Na początku widziałam ten rozdział trochę inaczej, sądziłam, że będzie o połowę krótszy, ale pomyślałam, że muszę się jakoś odwdzięczyć za te wejścia. <3 Najśmieszniejsze było to, że obudziłam się jakąś godzinę temu, a w głowie miałam już pomysł, więc szybko skończyłam notkę no i jest. :) Mam nadzieję, że mimo tego, że była pisana na szybko to się spodoba. ;)
twitter - u follow, i followback. ♥
PRZEPRASZAM, ALE NIE MAM JAK POWIADAMIAĆ WAS NA TT, BO ZAWIESILI MI KONTO, A NAJLEPSZE JEST TO, ŻE JA NIE MAM POJĘCIA DLACZEGO XD NA RAZIE NIE MAM JAK WYSYŁAĆ WAM INFORMACJI ODNOŚNIE NOWYCH ROZDZIAŁÓW!
x
NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVER *o*
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIE ROZDZIAŁY WEŹ PISZ JAKIEŚ DŁUŻSZE , UWIELBIAM JE CZYTAĆ I ZAGŁEBIAĆ SIĘ Z KAŻDYM OPOWIADANIEM CORAZ BARDZIEJ ♥ + WEŹ PISZ CODZIENNIE , TWOJA WYOBRAŹNIA PORAŻA :3
Jej Aduś *o* ty uwielbiasz czytać moje opowiadanie, a ja Twoje komentarze. :D co do długości nic nie obiecuję, ale już dzisiaj zabieram się za kolejny rozdział. ;) kc, kicia. <3
UsuńAww *.* uwielbiam twoje opowiadanie <3 czekam na nn xoxo
OdpowiedzUsuńdziękuję. <3 nie zapomniałaś o czymś? :D ;>
UsuńBooski rozdział <33 Czekam na NN
OdpowiedzUsuńjaki kochany rozdział :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam uwielbiam uwielbiam :) prosze pisz dalej;**czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie ;***czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest takie świtne,że wczułam się w role Miley *-*.
OdpowiedzUsuń