Miley's POV:
- Ale czekaj, czekaj, bo nie rozumiem... - szepnęła przyjaciółka, kiedy siedziałyśmy już w pokoju. - Chcesz mi powiedzieć, że spotkałaś się z Bieberem? Z tym Bieberem!? - krzyknęła.
- Ash, shhh! - warknęłam. Nie chciałam, żeby chłopcy, a szczególnie Justin nas usłyszał.
- No dobra, dobra. Czyli po tej randce... - zaczęła, ale nie dałam jej skończyć:
- To nie była randka!
- Nono, cokolwiek sprawi, że będziesz spała w nocy - uśmiechnęła się. - Po tym waszym "spotkaniu" odprowadził cię do mieszkania, ale kazał stamtąd uciekać, bo zastałaś wielkie pobojowisko? Zabrał cię tuuutaj - wskazała na drzwi. - Nie chce wiedzieć co robiliście, a potem przyszedł on, Nathan, taaak? Swoją drogą niezłe z niego ciastko... Zaczęli się kłócić i powiedzieli, że jesteś w niebezpieczeństwie? Boże Miley, śmierdzi mi to na kilometr! - powiedziała przerażona. Co do jej " Nath to niezłe ciasteczko" mówiłam już, że zachowuję się dość szczeniacko. Czasami.
- Dlatego cię poprosiłam, żebyś przyszła, bo nie wiem co zrobić...
- Ty? Ty, Miley Ray Cyrus nie wiesz co robić? - zachichotała. - Postradałaś zmysły, maleńka. Chyba nie przyszło ci na myśl, żeby stąd odchodzić? - pisnęła. - Ja na twoim miejscu bym została...
- Dobrze wiem, że ty byś została, napalona Ashley.
- Już nie rób z siebie takiego niewiniątka. Tak serio to przecież chłopak się poświęca, zabiera cię tu, chcę cię chronić...
- Żeby dobrać mi się później do majtek - przerwałam. - Wiem jaki Bieber jest. Tu nie ma znaczenia czy jest seksowny - spojrzałam na twarz Ash na której pojawił się dziwny grymas. - Nie ważne czy ma boskie karmelowe oczy i uśmiech nie z tej ziemi, bo i tak obie wiemy do czego to dąży...
- Miley... Lepiej się odwróć - powiedziała moja przyjaciółka, kiedy usłyszałam za plecami chrząknięcie. Zestresowana przekręciłam głowę, a oczy prawie wyleciały mi z orbit. Drzwi sypialni były otwarte, a stał w nich nie kto inny jak Justin.
- Co.. Co ty tutaj robisz? - pisnęłam.
- Przyszedłem spytać się czy czegoś nie potrzebujecie - spojrzałam na jego idealne usta. Ile dałabym teraz, żeby ci powiedzieć, że potrzebuję twojej bliskości, twoich czułych słów i pięknych ust. Ile dałabym, żeby powiedzieć, że potrzebuję ciebie. Nie, Mil, przestań gadać do siebie, przestań! Oni się gapią! Kiedy usłyszałam ostatnie zdanie, które wypowiedział głos w mojej głowie wyrwałam się z zadumy.
- Wiesz czego potrzebujemy? - niezdarnie wstałam idąc w kierunku chłopaka. - Obie chcemy trochę prywatności! - prawie krzyknęłam kiedy znalazłam się z nim twarzą w twarz. Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową, a on złapał mój nadgarstek.
- Strasznie mnie wkurwiasz, wiesz? - warknął mi do ucha. - Pamiętaj, że jesteś w moim domu, więc się jakoś zachowuj.
- Ohh, to się może niedługo zmienić - szepnęłam cicho, po czym złapałam klamkę i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Co z nim jest nie tak?! Usłyszał przed chwilą co myślę o jego wyglądzie, a on prawie mnie wygonił - powiedziałam do Ashley. - Bipolarny gnojek! - krzyknęłam tak, żeby chłopak mógł mnie usłyszeć. Spojrzałam znowu na dziewczynę, która zaczęła szaleńczo chichotać. - A tobie co?
- Hahaha, nie nic...
- Gadaj!
- Myślisz, że on tego nie widzi? Nie domyśla się? - spojrzałam na nią, szczerze nie miałam pojęcia o czym ona mówi.
- Bredzisz...
- Nie udawaj, że nie wiesz. Justin już zauważył, że ci się podoba i to bez tego co przed chwilą powiedziałaś.
- Ale on mi się nie podoba.
- Nie ma żadnego "ale". Dobrze wiesz jak jest. I obie wiemy, że nie chcesz stąd odchodzić - skupiłam na niej wzrok, a kiedy otwierałam usta, by się sprzeciwić Ash mi przerwała. - Teraz mnie posłuchaj - wskazała na mnie palcem. - Jeżeli chcesz zbliżyć się do tego gnojka to musisz być uparta, zawzięta i co najważniejsze nie możesz być łatwa. On tego nie lubi, ale nie masz co się przejmować - Jay już coś do ciebie czuje.
- Słucham?! - krzyknęłam i w tamtym momencie byłam pewna, że nie tylko chłopcy na dole mnie usłyszeli, ale też ludzie, którzy szli ulicą.
- Nie krzyc. Jak będziesz czegoś potrzebowała to daj mi znać. No i mam jeszcze jedną sprawę - zaczęła, ale ja już wiedziałam co chodzi jej po głowie.
- Załatwię to mała. Nath już jest twój - strzeliłam palcami. Ashley spojrzała na mnie radośnie p czym mnie po raz kolejny dzisiaj przytuliła.
- Dobra, ja będę już lecieć, rodzice mnie zabiją, bo i tak się już spóźniłam - powiedziała.
- Czekaj, odprowadzę cię do drzwi - wzięłam ją pod rękę i zeszłyśmy na dół. Justin leżał rozłożony na kanapie, a Nathan szukał czegoś w szafie. Bieber nawet na nas nie spojrzał kiedy zeszłyśmy, a jego przyjaciel odezwał się cicho.
- Twoja koleżanka już wychodzi? - spojrzał na Ash.
- Taak, musi już lecieć, ale powinna przyjść jutro - spojrzałam na nią znacząco z miną "współpracuj".
- Pewnie, jutro wpadnę - zachichotała. - To do zobaczenia jutro w szkole mała - przytuliłyśmy się na pożegnanie. - Cześć - pomachała do Nathana, który tylko się uśmiechnął. Zamknęłam drzwi za dziewczyną i już miałam iść na górę, kiedy czyjaś ręka mnie zatrzymała. Miałam cichą nadzieję, że to Justin, ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam Nathan'a.
- Miley, przepraszam za to wcześniej. Działałem pod wpływem impulsu - wpatrywał się w swoje palce. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Nie ma sprawy, rozumiem cię. Sama też przepraszam, że zwalam się tak wam na głowę. Jutro wieczorem Ashley po mnie przyjedzie, żeby zabrać wszystkie moje rzeczy i już mnie tutaj nie zobaczycie - powiedziałam na tyle głośno, żeby chłopak leżący na kanapie mnie usłyszał. No i dostałam to czego chciałam - odwrócił się szybko.
- Ale ja nie miałem tego na myśli, nie mam nic przeciwko, żebyś z nami mieszkała - zwrócił się do mnie Nath.
- Może ty nie masz, ale tamten dupek tak - zachichotałam. - No i jeszcze jedno, jak chcesz to dam ci numer Ashley.
- Naprawdę? - uśmiechnął się. To było takie słooodkie. - Znaczy tak, tak chciałbym - jego twarz oblała się rumieńcem.
- Dobra, to ja spadam na górę ogarnąć trochę moje rzeczy - odwróciłam się na pięcie i wspięłam po schodach. Zamknęłam za sobą drzwi z sypialni, a potem rzuciłam się na łóżko. Nie sądziłam, że jestem, aż tak przebiegła. Dobrze, że rozmawiałam z As'em, bo wiem jak mam teraz rozmawiać z Biebsem. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proooszę! - krzyknęłam, a po chwili do pokoju wszedł Justin. - Czego chcesz? - warknęłam, po czym przybiłam sobie w myślach piątkę - wszystko toczyło się tak jak chciałam.
- No przyszedłem ci powiedzieć, że...
- No wyduś to z siebie, Bieber.
- Nie możesz się stąd wyprowadzić - pociągnął końcówki swoich włosów.
- Nie bądź tego taki pewien - usiadłam "po turecku" wpatrując się w niego. - Mówiłam ci już, że będę robiła co chcę, zresztą sam przed momentem chciałeś mnie stąd wyrzucić, więc w czym ty widzisz problem?
- Miley zrozum - po prostu nie możesz się stąd wynieść. Nie możesz, okej? - powiedział na jednym wdechu.
- Oh, Bieebs. To ty nie rozumiesz, że nie możesz mnie tu trzymać - westchnęłam.
- Jesteś pewna, że nie mogę cię zatrzymać? - zbliżył się do łózka, a po chwili już siedział na materacu.
- Tak, tak, jestem pewna - zadrżałam. Justin zbliżał się do mnie coraz bardziej, patrząc mi głęboko w oczy. Jego dłoń zaczęła wędrować po moim ramieniu, obojczyku, szyi, aż znalazła się na twarzy. Umieścił moją brodę pomiędzy swoje palce przyciągając mnie delikatnie. Nie potrafiłam się oderwać, nie mogłam się odsunąć, za bardzo mnie hipnotyzował. Umieścił swoje usta na moich delikatnie.
- Nadal chcesz odchodzić? - szepnął, gryząc płatek mojego ucha.
- Mhmm - jęknęłam, kiedy chłopak przyssał się w miejscu pod szczęką.
- No ok, chcesz się wyprowadzić to nie będę starał się ciebie zatrzymać - oderwał się ode mnie i uśmiechnął, odsłaniając niebiański białe zęby. Stanął i już miał wychodzić, kiedy złapałam go za ramię.
- Justin, nie. Nie odchodź - szepnęłam i zanim się obejrzałam moje wargi przywarły do jego. Na początku pocałunek był delikatny, ale z każdą chwilą robił się coraz bardziej namiętny, język chłopaka błagał o pozwolenie, więc rozchyliłam delikatnie usta by wpuścić go do środka. Złapałam jego włosy i pociągnęłam za końcówki, a w rezultacie chłopak jęknął. Po chwili Justin odsunął się by na mnie spojrzeć.
- Czyli mam rozumieć, że zostajesz, tak? - zachichotał, dumny z siebie.
- No nie wiem, nie wiem. Jest jeszcze jedna sprawa, którą musimy wyjaśnić - szepnęłam.
- Jaka? - zapytał zbity z tropu.
- O co w tym wszystkim chodzi? Przed czym chcesz mnie chronić? - spojrzałam na niego pełna nadziei.
______________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ. :*
Rozdział trochę dłuższy niż poprzednie, chociaż większość to dialogi. :D No i bez muzyki, przepraszam, ale teraz naprawdę nie mam głowy do szukania piosenek. ;) Może w niektórych rozdziałach podkłady jeszcze się znajdą, ale jak na razie musicie jakoś wytrzymać. :* No i kolejny moment Jiley, adjafascfkasdqa, jarałam się jak go pisałam *_*
Jak myślicie? Justin wyzna Miley wszystko? Opowie o swojej przeszłości? Czy może znowu stanie się "bipolarnym gnojkiem" i się pokłócą?
Czekam na Wasze opinie. :*
Przepraszam za błędy - nie sprawdzałam rozdziału i szczerze nie mam dzisiaj na to sił. :*
PS nie zapominajcie o mojej prośbie. ;* Jeżeli możecie to porozsyłajcie bloga po znanym Wam Belieberom, to naprawdę nic wielkiego dla Was, a dla mnie kolejny uśmiech na twarzy. :)
BĘDZIE KTOŚ NA ZLOCIE OPOLSKICH BELIEBERS W OPOLU 14 SIERPNIA? <3 BO JA BĘDĘ I ZBIERAMY WIĘKSZĄ EKIPĘ, WIĘC JAK COŚ TO PISZCIE - KONTAKT ZE MNĄ W ZAKŁADCE " O MNIE " :*
x
to jest cudowne !!<3
OdpowiedzUsuńświetny ♥
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że nie masz zwiastunu.
OdpowiedzUsuńJeżeli go chcesz, zapraszam do nas !
Zamów u Kadu, a na pewno nie pożałujesz :)
Zapraszam na http://mania-zwiast.blogspot.com/
Świetny rozdział ;D
Szczerze to właśnie zabierałam się za zwiastun, ale jeżeli mi nie wyjdzie to na pewno się zgłoszę! : *
UsuńŚwietny rozdział ;3 I ten koniec był taki csfbshjdfvsyudgv <33
OdpowiedzUsuńKoniec był taki słoooodki *.*
OdpowiedzUsuńSŁODKI ROZDZIAŁ <3.
OdpowiedzUsuń