wtorek, 23 lipca 2013

XII

Justin's POV:
     Spojrzałem na nią, nie będąc pewien czy dobrze ją usłyszałem.
     - Mogłabyś powtórzyć, Miley? - szepnąłem.
     - Nie muszę, dobrze słyszałeś. Czuję się tak odkąd cię zobaczyłam i nie mam bladego pojęcia co z tym zrobić - uroczo zachichotała. Gdybym jej nie znał pomyślałbym, że jest nawalona.
     - Miley - szepnąłem i usiadłem obok niej. Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a my grzecznie podziękowaliśmy i znów spojrzeliśmy na siebie.
     - Po prostu chciałam ci powiedzieć, że mimo wszystko co wcześniej mówiłam czy robiłam to muszę przyznać, że cię polubiłam, nawet bardzo - znowu zachichotała, po czym przygryzła nerwowo wargę.
     - Wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? - spytałem, nie spuszczając oczu z jej pełnych ust.
     - Hmmm?
     - Że ja czuję to samo- skupiłem wzrok na jej niebieskich oczach i dotknąłem dłonią jej czerwonego policzka. Uśmiechnąłem się i złączyłem delikatnie nasze usta. Ucieszyłem się, kiedy dziewczyna odpowiedziała na pocałunek, dając mi dostęp do jej gardła. Szkoda tylko, że w tak ważnych momentach zawsze ktoś musi nam przeszkodzić. Oboje usłyszeliśmy dzwonek wydobywający się z kieszeni Miley. Dostała sms'a. Westchnąłem i wróciłem na swoje miejsce...

Miley's POV:
     - Cholera - warknęłam do siebie i odblokowując telefon, spojrzałam na ekran. Ashley.

 Wracajcie szybko, chcę zobaczyć co kupiłaś. xoxo 

     - Justin?
     - Hmm? - spytał gryząc tartę.
     - Musimy się pośpieszyć, Ash się niecierpliwi - zachichotałam próbując rozluźnić atmosferę.
     - Tylko zjemy i możemy wracać - uśmiechnął się blado.

***
     - Jesteś idiotką! - krzyknęłam do przyjaciółki, kiedy siedziałyśmy już w "moim" pokoju.
     - A to dlaczego? - zaśmiała się.
     - Może dlatego, że przeszkodziłaś nam w czymś bardzo ważnym? - zaczęłam, ale szybko ugryzłam się w język. Odwróciłam od niej wzrok opadając na łóżko.
     - Czekaj, co? - spytała.
     - Nieważne - warknęłam.
     - Mów, ale już!
     - No bo... Byliśmy w kawiarni, rozmawialiśmy, było świetnie, ale powiedziałam mu, że nie wiem dlaczego kiedy przy nim jestem tak dziwnie się zachowuję, te motylki w brzuchu, drżące ręce, sama rozumiesz... No i doszliśmy do tego, że oboje się bardzo lubimy, pocałowaliśmy się, a wtedy zadzwonił mi telefon.
     - Ohhh... - zachichotała. - Sorry, nie miałam pojęcia.
     - Cokolwiek, teraz lepiej się szykujmy - odpowiedziałam i ruszyłam do łazienki, zostawiając przyjaciółkę samą.
     Potrzebowałam chwili odprężenia. Po tym co się stało dzisiaj pomiędzy mną, a Justinem... Tak naprawdę to nie wiem czy mam się cieszyć czy martwić o to, że zrobiłam mu nadzieję. Ciepła woda obmywała moje ciało, a ja starałam się pozbyć wszystkich złych myśli z umysłu. Po kilku minutach wyszłam, owijając się błękitnym ręcznikiem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, by mogły naturalnie wyschnąć i ułożyć się w delikatne fale.
     Weszłam do sypialni gdzie nie zastałam już mojej przyjaciółki. Prawdę mówiąc ucieszyło mnie to, bo nie zamęczy mnie teraz głupimi pytaniami. Podeszłam do łóżka gdzie leżały rzeczy wcześniej przeze mnie zakupione. Rzuciłam okiem na czarną sukienkę i czerwone szpilki, a uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Idę na tą imprezę po to, by się odstresować i oderwać od tego wszystkiego. Dzisiaj liczy się tylko zabawa! Schyliłam się po potrzebne rzeczy, by zaraz udać się do łazienki, ale ktoś objął mnie od tyłu. Chciałam krzyknąć, kiedy czyjaś dłoń zasłoniła mi usta. Poczułam męskie perfumy i to nie jakieś tam męskie perfumy. To były perfumy Justina. Obróciłam głowę by spojrzeć na radosną twarz chłopaka. Uśmiechał się do mnie zadziornie, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
     - Justin, puść mnie no! - krzyknęłam.
     - A co za to dostanę? - spojrzał na mnie, poruszając swoimi brwiami w dziwny sposób.
     - Hmm, a co byś chciał? - spytałam sarkastycznie.
     - No nie wiem, nie wiem, może buziaka w policzek?
     - No dobrze, tylko mnie puść! - po chwili stałam już na ziemi. Obróciłam się do chłopaka i pociągnęłam go za bluzkę. Nadstawił policzek, a kiedy dzieliły nas milimetry szybko obrócił się i moje usta  przywarły do jego. Poczułam jak chłopak uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili jego ciepły język przejechał po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Od razu rozchyliłam usta, a po chwili walczyliśmy o dominację. Czułam jego bliskość, jego dotyk, ręce chłopaka zjechały po moich plecach wprost na tyłek, który po chwili został ściśnięty. Jęknęłam, ale nasza radość nie trwała długo, bo do pokoju wpadła Ashley, której na nasz widok oczy prawie wyleciały z orbit. Odepchnęłam Justina, a sama obróciłam się powstrzymując wybuch śmiechu. Nastolatek pociągnął za końce swoich włosów i bez słowa wyszedł.
     - Przyszłam tylko zapytać się czy już się ubrałaś - próbowała się wytłumaczyć dziewczyna.
     - Shhh, już idę się przebrać - odpowiedziałam łapiąc szybko ubrania i ruszając wprost do łazienki. W pomieszczeniu osunęłam się po drzwiach i zaczęłam się śmiać bez opamiętania. To było takie... cudowne. Czułam jego ciepły oddech i słodkie wargi. Moje serce nadal biło jak oszalałe, a motylki w brzuchu starały się opanować. Kiedy byłam przy nim czułam się inaczej, czułam,  że jestem wyjątkowa. Po raz ostatni dotknęłam opuszkami palców dolnej wargi i wstałam. W końcu trzeba się przygotować na dzisiejszą imprezę. Wbiłam się szybko w czarną kreację i założyłam na stopy czerwone szpilki. Spojrzałam do lustra uśmiechając się dumnie. Poprawiłam delikatnie włosy i zabrałam z szafki lusterko oraz kosmetyczkę. Upewniłam się czy tym razem w pokoju na pewno nikogo nie ma. Spokojna usiadłam na krześle, a rzeczy postawiłam na stoliczku. Nałożyłam na twarz podkład, puder, a kości policzkowe przejechałam odrobiną różu. Na rzęsy nałożyłam maskarę, po czym posmarowałam usta malinowym błyszczykiem. Byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek - dziewiętnasta, czyli wyrobiłam się w czasie. Popsikałam szyję i dekolt waniliową perfumą, a potem spakowałam wszystkie potrzebne, drobne rzeczy do małej kopertówki. Ruszyłam w stronę drzwi, które nagle się otworzyły. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że Justin znowu mnie odwiedził, ale była to Ashley. Uśmiechnęłam się do niej, wyglądała wspaniale
     - Miley! O Boże! - krzyknęła.
     - Ash, o kurde - zachichotałam. - Ślicznie wyglądasz!    
     - I tak nie przebiję ciebie, popatrz na siebie dziewczyno! Faceci nie będą mogli oderwać od ciebie wzroku.
     - Wystarczy, że jeden nie będzie potrafił - pomyślałam. Czekaj co? Nie, wcale nie chodziło mi o Justina, prawda? Prawda...? - Chodźmy na dół - przerwałam, biorąc dziewczynę pod rękę i przekraczając próg. W salonie siedzieli chłopcy. Kiedy nas spostrzegli Justin zakrztusił się piwem, które właśnie pił, a ja czułam jak mnie "obczaja". Uśmiechnęłam się złośliwie i usiadłam obok niego na kanapie.
     - Justin?
     - Yyy, tak Mil? - czyżbym spowodowała, że Justin Bieber się jąkał?
     - Coś ci się stało? - spytałam, a Nathan i Ash wbili w nas wzrok.
     - Nie, dlaczego?
     - Więc mógłbyś zamknąć te usta i przestać się na mnie gapić? - uśmiechnęłam się, na co Nath parsknął śmiechem. Mina Juss'a była bezcenna! Nie odpowiedział tylko przyłożył znów puszkę do ust, biorąc z niej łyk.
     - Miałeś nie pić - powiedziałam z wyrzutem.
     - To tylko jedno piwo, nic mi po nim nie będzie - odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
     - Może powinniśmy już jechać, co? - Ashley przerwała po chwili niezręczną ciszę.
     - Masz rację, chodźmy - powiedział brunet obejmując ją w pasie i kierując do wyjścia. Ja z Justinem również wstaliśmy i poszliśmy w ich ślady. Blondyn zamknął drzwi na klucz, a potem wsiadł do samochodu tuż obok mnie.

Justin's POV:
     Kiedy Miley zeszła na dół naprawdę nie potrafiłem się powstrzymać. Gapiłem się na nią jak oczarowany, a ona mnie wyśmiała. Zresztą nieważne...
     Jechaliśmy do klubu w totalnej ciszy, słysząc tylko cichy silnik. Dziewczyna siedziała obok mnie, a ja starałem się opanować, bo gdyby nikogo tutaj nie było od razu bym się na nią rzucił, wyglądała tak seksownie... Justin, ogarnij się w końcu! 
     Po piętnastu minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Wysiadając upewniłem się czy mam broń w bezpiecznym miejscu i bez słowa podałem dłoń Mils, żeby pomóc jej wydostać się z samochodu. Ucieszyłem się kiedy mnie nie odtrąciła i chwyciła moją rękę. Nathan i Ashley weszli już do klubu, a my nie chcieliśmy im przeszkadzać, więc nie szukaliśmy ich.
     - Przepraszam - szepnęła Miley. Słysząc jej cichy głos poczułem motylki w brzuchu.
     - Za co? - spytałem patrząc jej prosto w oczy.
     - Za to w domu, ja po prostu nie mogłam nie skorzystać z okazji, kiedy ty... No sam wiesz - powiedziała, delikatnie się rumieniąc.
     - Kiedy ty nie potrafiłem oderwać od ciebie wzroku, bo wyglądasz cholernie seksownie - dokończyłem z uśmiechem. - Nie masz za co przepraszać - szepnąłem jej do ucha, obejmując ją w pasie.
     - Możemy iść? - spytałem na co ona delikatnie przytaknęła. Ruszyliśmy w stronę ochroniarzy, którzy po chwili bez problemu nas przepuścili. Przechodząc przez próg głośna muzyka uderzyła w nas z impetem.
      - Chcesz się czegoś napić? - spytałem. Musiałem krzyczeć, żeby przebić się przez hałas na sali.
      - Nie wiem czy to dobry pomysł Justin...
     - Nie bój się, przecież cały czas przy tobie będę, zresztą jeden drink ci nie zaszkodzi - chciałem, żeby się rozluźniła i trochę zabawiła.
     - No dobrze, ale coś słabego - uśmiechnąłem się do niej i pociągnąłem pod bar. Zamówiłem dwa drinki i spojrzałem na dziewczynę. Widziałem, że się bała, była wręcz przerażona. Wpadłem na świetny pomysł.
      - Mil, obróć się.
      - Po co?
      - Zobaczysz - szatynka zgodnie z moją prośbą, odwróciła się do mnie plecami. Położyłem swoje dłonie na jej ramionach i zacząłem je delikatnie masować.
      - Ohh, Justin - zachichotałem kiedy usłyszałem jej jęk.
      - Takie odgłosy możesz zostawić na później - powiedziałem do jej ucha.
      - Jesteś okropny!
      - Drinki dla was - powiedział barman na co oboje się obróciliśmy. Podałem jednego z nich dziewczynie, a sam wypiłem zawartość drugiej szklanki za pierwszym razem. Miley potrzebowała na to trochę więcej czasu, ale cierpliwie czekałem. Po kilku łykach skończyła i odłożyła puste naczynie na blat.
      - Zatańczymy? - zaproponowałem.
      - Jasne! - odpowiedziała śmiało. Uśmiechnąłem się i wziąłem ją za rękę idąc wprost na parkiet. Znaleźliśmy trochę miejsca dla siebie i zaczęliśmy bujać się w rytm muzyki. Miley z każdą chwilą robiła coraz odważniejsze ruchy. Stanęła do mnie tyłem, lekko uginając nogi w kolanach i zaczęła ocierać się o moje krocze. Dopasowałem się do niej, próbując wczuć się w muzykę. Nie potrafiłem zatrzymać tego, że w spodniach coś ciągle się podnosiło. Miałem przed sobą najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem, która robiła ze mnie mięczaka. W Los Angeles traktowałem "laski" przedmiotowo, podrywając je na imprezach, a po nich lądowaliśmy w łóżku, ale z Mils tak nie było. Nie potrafiłem się powstrzymać i jednym ruchem obróciłem Miley tak, że tańczyliśmy "twarzą w twarz". Objąłem ją mocno w talii, przyciągając ją jeszcze bliżej o ile było to możliwe. W końcu naparłem na jej soczyste malinowe usta, a na moje szczęście ona się nie sprzeciwiła. Odwzajemniła pocałunek, dając mi od razu dostęp do swojego gardła. Nasze języki ocierały się w "tańcu" kiedy moje dłonie zjechały na jej tyłek. Możecie powiedzieć, że jestem okropny tak ją wykorzystując, kiedy trochę wypiła, ale no proszę, który facet by to przerwał mając przed sobą tak seksowną dziewczynę? Nie jestem święty, no. Miley wsunęła swoją dłoń w moje włosy lekko ciągnąc za ich końce. Jęknąłem i poczułem, że wybrzuszenie w spodniach coraz bardziej się powiększało. Dziewczyna owinęła swoje ręce na moim karku, a nogami obwinęła moje biodra. Złapałem ją za uda, by siedziała stabilniej i małymi krokami zacząłem kierować się w stronę baru. Usadowiłem ją na krześle i zacząłem kłaść mokre pocałunki na jej rozpalonej szyi. 

Miley's POV:
      Po drinku czułam się o wiele pewniej, więc pewnie dlatego nie przerywałam tego co się działo. Czułam miękkie wargi chłopaka badające każdy skrawek mojej szyi i dekoltu. Motylki w moim brzuchu szalały jak zwariowane, a ja byłam rozpalona do granic możliwości. Jeszcze żaden facet nie dotykał mnie z taką delikatnością i namiętnością zarazem. Z ust wyrwał mi się jęk, kiedy chłopak zniżał się coraz bardziej. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam chłopaka, który nam się przyglądał z uwagą. Zauważyłam, że jest umięśniony i dziwnie się do nas uśmiecha. Szturchnęłam Justina i pokazałam na nieznajomego. Zauważyłam jak Juss'owi zaciska się szczęka, więc położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, by go trochę uspokoić. 
      - Marcus? Co ty tutaj robisz? - spytał Bieber przez zęby. Jego ton był przesiąknięty jadem, a on sam z każdą chwilą coraz bardziej się denerwował.
      - Chciałem cię tylko ostrzec. Chyba już wiesz, że Crips'y cię szukają? Są teraz w klubie i radziłbym ci ze swoją dziwką stąd zwiewać - powiedział. Zadrżałam na słowo "dziwka". Nie znał mnie, a już obrażał? Dupek. I o czym on mówił? Gang jest tutaj?! I skąd on w ogóle zna Juss'a? 
      - Nazwij ją jeszcze raz tak to gnoju pożałujesz - warknął Justin łapiąc moją dłoń. Zaczęliśmy się przepychać przez tłum pijanych ludzi. Po tym co powiedział Marcus otrząsnęłam się z działań alkoholu, zaczęłam się denerwować i nerwowo rozglądać za Nathanem i Ash. Na całe szczęście natknęliśmy się na nich przy wyjściu.
      - Nath, Crips... - zaczął blondyn.
      - Tu są, wiem. Widziałem Mar'a, kiedy tańczyliśmy - odpowiedział Nathan. 
      - Zmywajmy się stąd - powiedział Justin i wyszliśmy w czwórkę z klubu. Wsiedliśmy pośpiesznie do auta i ruszyliśmy. Droga powrotna była jeszcze bardziej męcząca i niekomfortowa niż ta na miejsce. Nie miałam pojęcia co o tym wszystkim sądzić, zresztą pogadam potem z Justinem, może czegoś się dowiem. 
      Kiedy zaparkowaliśmy na podjeździe ruszyliśmy bez słowa do domu. Nikt się nie odzywał, więc poszliśmy trochę ochłonąć do pokoi. Usiadłam na krańcu łóżka i spojrzałam wyczekująco na Justina, który nadal nic nie mówił. 
      - Juss, mógłbyś mi powiedzieć kim był ten facet? - spytałam niepewnie.
      - To członek gangu. Tylko, że z nim miałem jako takie kontakty, więc zawsze mi pomagał i tak było tym razem. Nawet nie chcę myśleć o tym co mogłoby się stać, gdyby on nas nie uprzedził... - zauważyłam, że żyła na szyi chłopaka niebezpiecznie pulsuje.
      - Uspokój się, proszę - szepnęłam.
      - Nic nie rozumiesz. Znowu spieprzyłem. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, a wyszło jak wyszło. Nawet na imprezie nie możemy mieć spokoju - powiedział to takim tonem, że przeszły mnie ciarki. Chłopak to zauważył i szybko podszedł. - Przepraszam, nie chciałem tego tak ostro powiedzieć. Chodzi mi po prostu o to, że wszystko było świetnie dopóki oni się nie pojawili, tak jest zawsze - dokończył.
      - To nie twoja wina, zresztą możemy dokończyć to co zaczęliśmy w klubie - słowa wypłynęły ze mnie zanim zaczęłam się zastanawiać nad tym co właśnie powiedziałam. 
      - Słucham? - spytał zadziornie chłopak.
      - Ty już dobrze słyszałeś - zachichotałam. Justin zbliżył się do mnie i złapał mnie tak jak to robią mężczyźni z kobietami podczas ślubu. Nie zauważyłam nawet kiedy leżałam już na łóżku, a nade mną górował Bieber. Delikatnie połączył nasze wargi, a pocałunek robił się z każdą chwilą coraz gorętszy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Znów poczułam te dziwne motylki w brzuchu, a serce miało mi za chwilę wyskoczyć z klatki piersiowej. Chłopak zaczął muskać skórę na moim policzku, szczęce, szyi, aż w końcu na dekolcie. Pociągnęłam za końce jego miękkich włosów, a w rezultacie otrzymałam od niego seksowny jęk. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, aż natrafiły na zamek sukienki, który po chwili został rozpięty. Pomogłam mu ściągnąć kreacje, odkrywając moje ciało w bieliźnie dla jego spragnionych oczu.
      - Boże, jesteś piękna - warknął mi do ucha, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zaraz po tym pomogłam mu ściągnąć jego ubrania, pozostawiając go w samych bokserkach. Szczerze mówiąc czułam się napalona, chociaż nie byłam pewna czy chcę do zrobić akurat teraz. 
      - Stop - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym oboje parsknęliśmy śmiechem.
      - Myślałam, że sama będę zmuszona to przerwać, ale jak widzę tak się nie stało - uśmiechnęłam się.
      - Wiem, że teraz to nieodpowiedni moment. Powiedziałem ci, że ta chwila powinna być wyjątkowa, a nie zrobiona na odpieprz. Pragnę cię mieć tu i teraz, ale nie mogę - pocałował mnie delikatnie.
      - Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego. 
      - Nie masz za co dziękować, księżniczko - odpowiedział i opadł na łóżko obok mnie. Wyszczerzył się odsłaniając najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie swoim ramieniem. 

Justin's POV:
      Nie wyobrażacie sobie jaką poczułem chcice, kiedy leżała pode mną Miley w samej bieliźnie, ale wiedziałem, że nie mogę jej tego zrobić teraz...
      - Kocham cię - wyrwało mi się. Poczułem ukłucie w brzuchu. Boże co z ciebie za idiota Justin. - Boże, przepraszam, udawaj, że tego nie słyszałaś - zaśmiałem się nerwowo gładząc brązowe włosy dziewczyny.
      - Nie musisz się wstydzić tego co powiedziałeś, a wiesz dlaczego? - spojrzała na mnie, a ja zacząłem tonąć w jej niebieskich tęczówkach. 
      - Czemu? - spytałem przybity.
      - Bo też cię kocham - pocałowała mnie w policzek, a ja czułem się tak jakby wypaliła mi w nim dziurę. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo po chwili spostrzegłem, że zasnęła w moich ramionach. Przykryłem nas szczelniej pościelą i sam odpłynąłem w krainę snów...

__________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! <3

No i mamy 12. :) Siedzę nad nią cały dzisiejszy wieczór, jest właśnie dokładnie 2:40, a ja padam na twarz. Mam dla Was smutną wiadomość - wyjeżdżam pod namioty z przyjaciółkami najprawdopodobniej do piątku/soboty, więc przez ten czas nie będzie rozdziałów.

No i przepraszam, ale już nie mam sił poprawiać błędów, więc nie zwracajcie na nie uwagi no i nie mam sił o tej godzinie Was poinformować, więc za to też przepraszam. :) Mam nadzieję, że wchodzicie tu czasami, mimo wszystko i sprawdzacie czy coś się pojawiło, więc nie powinno Wam to tym razem sprawić kłopotu. :*

Co dalej? Jak potoczą się losy Jiley? Co dalej z Crips? Czy Miley i Justin będą razem? Czekam na Wasze opinie, które poprawiają mi humor, a tym samym częściej dopisuje mi wena. :* 

x

@highlyabovesky

11 komentarzy:

  1. OMG jak słodko pod koniec <3. Jesteś świetna :*. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś taaaka świetna. Chciałabym znać tak dobrze angielski jak ty <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bdidudgsusvudjsh Meeega rozdział. Nie moge sie doczekac NN <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham too <3 @yepibelieve

    OdpowiedzUsuń
  5. o mamo to jest cudowne *..*
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
    Wpadaj do mnie this--is--love.blogspot.com <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się teraz wszystko toczy *.* Ale pewnie Crips to zepsują...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaram się coraz bardziej z każdym rozdziałem <2.

    OdpowiedzUsuń

Szablon w całości wykonany przez Violent na zlecenie highlyabovesky na bloga "As long as you love me".