Miley's POV:
Nasze usta napierały na siebie agresywnie, jego ręce badały każdy fragment mojego rozpalonego ciała. Oderwał się ode mnie na moment, bym mogła utopić się w jego karmelowych oczach. Nie potrafiłam uspokoić dziwnych motyli w brzuchu. Wargi chłopaka zniżyły się na mój dekolt, gdzie składał mokre pocałunki, które z każdą chwilą powiększały napięcie seksualne pomiędzy nami, a moja kobiecość robiła się coraz bardziej wilgotna. Z moich ust wydobywały się jęki, z każdą chwilą coraz dłuższe i głośniejsze. Chciałam to zrobić, pragnęłam go tu i teraz. Po chwili leżałam pod nim bez ubrań. Nie potrafiłam powstrzymać chichotu, kiedy spojrzałam na minę Justina. Jego oczy wyrażały miłość i pożądanie.
- Jesteś piękna - zjechał dłońmi na moje odkryte już piersi i zaczął je masować. Jego usta powędrowały na jedną z nich, po czym Justin zaczął ssać stojącego sutka. Wplotłam swoje palce w blond włosy chłopaka. Nie potrafiłam zatrzymać coraz bardziej rosnącego pragnienia.
- Justin, zrób to, proszę - szepnęłam. Nie czekał dłużej, przesunął swoją dużą dłoń kładąc ją delikatnie na mojej kobiecości, a jeden z jego długich palców po chwili był we mnie. Jęknęłam. Nie potrafiłam powstrzymać uczucia, które z każdą sekundą chwilą rosło. Jeżeli za chwilę go nie dostanę, chyba wybuchnę. Bliskość blondyna była jedyną rzeczą, której potrzebowałam. Chłopak ruszał umiejętnie palcem we mnie, a moje ścianki stawały się coraz bardziej ciasne. Justin wiedział jak doprowadzić mnie na skraj. Wiedział czego potrzebowałam i spełniał wszystkie moje zachcianki. Po kolejnym jęku blondyn nachylił twarz i zanim się obejrzałam jego język masował moją łechtaczkę. Potrzebne było jeszcze kilka zwinnych ruchów, a soki wypłynęły ze mnie, po czym chłopak je wylizał.
- Justin, proooszę, zrób to - zaczęłam go wręcz błagać.
- Dobrze kochanie, chciałem dać nam więcej przyjemności. Wiesz, że cię kocham, Miley? - spojrzał na mnie i złączył nasze usta w pocałunku pełnym miłości.
- Ja ciebie też, ale nie każ mi dłużej czekać - uśmiechnęłam się. Justin po chwili wszedł we mnie stanowczo, ale delikatnie. Mimo bólu, który ogarnął moje krocze czułam swojego rodzaju przyjemność psychiczną, jakże i fizyczną. Z każdym ruchem chłopaka dyskomfort znikał, a zamiast niego czułam niesamowitą rozkosz. Głośne jęki zaczęły wydobywać się z moich ust, kiedy oplotłam biodra chłopaka nogami dopasowując się do jego rytmu.
- Justin, ahhhh, Juuuustin - krzyczałam.
- Miley - usłyszałam męski głos. - Miley, noo - nie miałam pojęcia co się dzieje, ale nagle rozwalone ubrania, chaos na łóżku i przyjemność, której doznawałam zniknęła. Obudziłam się. Cholera. Co? Czekaj, co? Czyżby Miley Cyrus miała przed chwilą erotyczny sen z Bieberem? Serio? Co się ze mną dzieje...
- Mileeeey, obudź się no - wiedziałam, że Justin był gdzieś blisko, ale przez to co przed chwilą się działo byłam przerażona i nie chciałam otwierać oczu. Bałam się, że mogę być tak zdesperowana, że zaraz się na niego rzucę. Poczułam dłoń blondyna na swoim nagim ramieniu. Odważyłam się rozchylić powieki, a tym samym starałam się opanować.
- W końcu - zachichotał chłopak. Nie potrafiłam uwierzyć własnym oczom - przede mną leżała taca z talerzykami pełnymi jedzenia. - Przygotowałem dla ciebie śniadanie - uśmiechnął się.
- Dziękuję - odwzajemniłam gest i podniosłam się do pozycji siedzącej. Justin usadowił się tuż obok na łóżku. - Co się stało, że masz taki dobry humor? - spytałam biorąc do ręki sztućce.
- Nic, tylko... Czekałem tu trochę, bo nie chciałem cię obudzić - zamarłam słysząc jego słowa, czyżby...? - Tak słodko spałaś, ale nagle otworzyłaś usta i powiedziałaś coś czego nigdy bym się nie spodziewał - a jednak. Wiedział.
- Co? - udawałam zaciekawioną.
- Krzyczałaś, a wręcz jęczałaś... Moje imię - uśmiechnął się do mnie i spojrzał na mnie znacząco.
- Ahh tak? - moja twarz oblała się rumieńcem, więc schowałam się za kurtyną brązowych włosów.
- Prosiłem, żebyś przestała ukrywać się kiedy jesteś czerwona. To urocze - ujął mój podbródek i pociągnął tak, że patrzyliśmy się na siebie. - Nie wstydź się już, każdemu może się zdarzyć dziwny sen, a teraz jedz - spojrzał na śniadanie przede mną. Przytaknęłam i zaczęłam grzebać w talerzu. - Mogę ci pomóc? - spytał wyciągając z mojej dłoni widelec. Nabrał odrobinę jajka, przysunął się do mnie i dał mi sygnał, bym otworzyła usta. Wsunął mi jedzenie pomiędzy wargi chytrze się uśmiechając.
- Możesz mi coś powiedzieć? - spytał, kiedy połknęłam kilka kawałków bekonu i jedno jajko.
- Tak?
- Co się tam działo? Znaczy w tym śnie? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Już nieważne, dziękuję za jedzenie. Teraz muszę się ogarnąć i wziąć jakąś tabletkę na głowę, bo po wczorajszych wydarzeniach strasznie mnie boli.
- Spoko - powiedział neutralnie zabierając tace i po chwili nie było go już w pokoju.
Justin's POV:
Nie wiedziałem co Miley chce ukryć, ale rozumiałem to, że nie mogłem naciskać. W końcu i tak sama mi powie, tak? Zszedłem powoli do kuchni, a na blat odstawiłem naczynia. Ucieszyła mnie radość dziewczyny spowodowana moją małą niespodzianką, ale mimo wszystko ta niewiedza mnie dobijała. Kiedy wszystko umyłem usiadłem na kanapie i włączyłem TV. Na MTV leciała właśnie Ekipa z New Jersey, kiedy po schodach zaczęła schodzić szatynka. Nie muszę chyba mówić, że wyglądała wspaniale, a jej ubranie - cudowne. Uśmiechnąłem się do niej, a po chwili zaprosiłem ją gestem na kanapę. Objąłem ją ramieniem, przypominając sobie wczorajszą imprezę i pytanie, które miałem jej zadać.
- Miley, pamiętasz cały wczorajszy dzień? Wszystkie wydarzenia?
- Tak Justin, byłam wszystkiego świadoma i nie musisz się stresować - posłała mi ciepły uśmiech.
- Ohhh, już się bałem, że...
- Przestań tyle gadać - powiedziała i zanim się obejrzałem musnęła delikatnie moje wargi, po chwili się odrywając.
Miley's POV:
Zanim się obejrzałam znów się całowaliśmy. Nie skłamałam kiedy mówiłam, że pamiętam cały wczorajszy wieczór. Dokładnie potrafiłam opisać co ze mną robił blondyn. Każdy jego pocałunek, każda pieszczota i czułe słówka utknęły mi w głowie. To, że wyznaliśmy sobie miłość też wiedziałam. Nie miałam pojęcia co ten chłopak ze mną robi, ale działał na mnie tak jak nikt inny. Potrzebowałam go, przy nim czułam się wyjątkowa i bezpieczna. Cholera, zakochałam się.
- Przy okazji gdzie Ashley i Nathan? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Wyszli na randkę. Wrócą dopiero wieczorem, więc mamy cały dom dla siebie - uśmiechnął się i złożył na moim czole słodki pocałunek.
- Mam pomysł... Przecież nie będziemy cały dzień oglądać TV, co ty na dwadzieścia pytań?
- Chętnie, praktycznie nic o tobie nie wiem - zachichotał chłopak.
- To ja zaczynam - odwróciliśmy się do siebie twarzą w twarz. - Twój ideał dziewczyny?
- Hmm. Brązowa włosa piękność z głębokimi, niebieskimi oczami i uśmiechem wartym milion dolarów. Miła, radosna, z poczuciem humoru, szczera, kochająca... No i musi nazywać się Miley Cyrus, tak to chyba tyle - podrapał się po brodzie udając zamyślonego. Zaśmiałam się i znów poczułam, że twarz robi mi się gorąca.
- Więc... Ilu miałaś chłopaków? - spytał, gładząc mnie po kostkach dłoni.
- Dwóch - uśmiechnęłam się. - A ty ile dziewczyn? - nie chciałam ciągnąć tematu moich byłych, bo nie chciałam psuć nam humoru.
- Takich na poważnie? Żadnej. Szczerze mówiąc dziewczyny w LA były dla mnie zwykłymi zabawkami. Lądowaliśmy w łóżku, a potem je wyrzucałem. Ty to zmieniłaś, nie wiem jak, ale teraz żałuję tego wszystkiego - rzekł.
- Ahhh tak, teraz ty - wydusiłam z siebie, wiedząc, że tamten temat był jednym z tych, których się nie rusza.
- Nie miałem okazji spytać cię dlaczego mieszkasz sama? - spojrzał na mnie, a ja natrafiając na jego złote tęczówki na chwilę odpłynęłam.
- Po prostu miałam dość rodziców. Sam rozumiesz... Ciągłe kłótnie, awantury, więc kiedy skończyłam osiemnaście lat wyniosłam się do własnego mieszkania, które nawet mi opłacili, a teraz płacą za czynsz, taki układ im chyba pasuje - poczułam ukłucie w klatce piersiowej, a łzy cisnęły się, by wyjść na wierzch. Zatrzymałam je w porę i zastanowiłam się nad kolejnym pytaniem, które mogłabym mu zadać. Wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- A twoi? Co z twoimi rodzicami? - przeraziłam się, kiedy jego oczy z jasnego brązu przeobraziły się we wręcz czarne, jego szczęka była zaciśnięta, a mięśnie napięte. Justin nagle wstał. Był wściekły, nie dało się tego ukryć. Podszedł do stołu i z trzaskiem rozwalił na podłodze jedno z krzeseł kierując się w stronę swojego pokoju. Po kilku minutach, kiedy próbowałam ogarnąć to wszystko co przed chwilą się stało wstałam i poszłam śladami Justina. Bez pukania weszłam do sypialni. Blondyn siedział na łóżku, więc usiadłam obok, opierając głowę na jego ramieniu, zaczęłam masować delikatnie jego plecy starając się go zrelaksować.
- Justin po tym wszystkim co działo się wczoraj, po tym co sobie wyznaliśmy chciałabym po prostu wiedzieć, nie denerwuj się - nagle chłopak zerwał się i stanął tuż przede mną.
- Miley kurwa, po prostu wkurwiasz mnie. Wtrącasz się w sprawy, w które nie powinnaś, drążysz ten temat, zamiast po prostu odpuścić. A co do wczorajszego incydentu... żałuję, że powiedziałem, że cię kocham. To nie prawda, a teraz się stąd wynoś - złapał mnie za nadgarstek i bezczelnie wyrzucił z pokoju. Nie potrafiłam opanować łez. Co zrobiłam nie tak? Co się stało, że tak zareagował. Okłamywałam samą siebie, że taki dupek może coś do mnie czuć, a tak naprawdę miał wyjebane. " Żałuję, że powiedziałem, że cię kocham. " - to zdanie kołatało się w moim umyśle. Stałam pod drzwiami waląc w nie pięściami bez opamiętania. Nie potrafię zapomnieć, a teraz nie ma tu nawet Ashley i nie mam z kim porozmawiać. Kurwa Mil, on cię tak potraktował, a ty teraz chcesz do niego wracać? Wynoś się stamtąd póki jeszcze możesz! - wewnętrzny głos starał mi się pomóc, więc obróciłam się na pięcie i szybko zbiegłam po schodach. Zabrałam kilka rzeczy, po czym wybiegłam z domu. Zaczęłam biec przed siebie, starając się znaleźć jakąś drogę do własnego mieszkania. Nagle znikąd przejechało obok mnie czerwone ferrari i zatrzymało się kilka metrów ode mnie. Zaintrygowana podeszłam do pojazdu. Kierowcą był umięśniony chłopak z jasnymi włosami. Miał może z jakieś dwadzieścia lat? Zresztą wtedy to nie było ważne. Usłyszałam za sobą głos Biebera. Nie daj się Miley, bądź silna. Nieznajomy zawołał mnie, więc podeszłam do pojazdu.
- Zabrać cię gdzieś, mała? - spytał ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Mógłbyś? - spytałam bez namysłu.
- Jasne, wsiadaj - odpowiedział, a krzyki Justina były coraz bardziej słyszalne. Podeszłam do drzwi od strony pasażera i zajęłam miejsce, pośpiesznie zapinając pasy. Miałam nadzieję, że chłopak zabierze mnie z dala od tego dupka. Kolejne łzy zaczęły ściekać po mojej twarzy...
Nobody's POV:
Miley bez problemu zaufała nieznajomemu. Szkoda tylko, że nie wiedziała o tym, że jej kierowcą był Brian, znany również jako Bro...
_____________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Co dalej? Co stanie się z Miley? Gdzie zawiezie ją członek the Crips? Czy Justin w porę jej pomoże? Czekam na Wasze opinie. :*
Jestem na siebie wściekła, bo ten rozdział miał wyglądać całkiem inaczej, ale dobra. ;_; Mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba. :)
Postaram się wszystkich poinformować, ale nie wiem czy mi się to uda, bo pracuję nad listą. :D Tyle ode mnie i do następnego. ^^
cudowny rozdział :) szkoda, że Justin tak Miley powiedział... po co ona wsiadła do tego samochodu...
OdpowiedzUsuńBoski rozdział dodawaj szybko NN ♡
OdpowiedzUsuńSUPER
OdpowiedzUsuńno po prostu cudo *..*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego. Na początku miałam zaciesz potem smutek, a na końcu strach.
Oby się Miley nic nie stało ;3
Jak byś mogła to mnie też informuj na tt @L_i_l_i_a_n_n_e .
Pozdrawiam i nie mogę sie doczekać kolejnego <3
O nie, nie, nie.
OdpowiedzUsuńWyczuwam dramę.. :(
Miley musi wrócić do Justina..
O Boże, tylko nie to ;(
OdpowiedzUsuńTy nie nożesz mieć braku weny! Nie pozwalam za dobrze piszesz...:(
OdpowiedzUsuńŚwietny. <3
OdpowiedzUsuńmasz talent < 3
OdpowiedzUsuńchcemy XIV rozdział !
OdpowiedzUsuńjest boski *o* czekam na następny !
OdpowiedzUsuń< 33333333333333
OdpowiedzUsuńdawaj kolejny !
OdpowiedzUsuńbosko... na początku słodko a na końcu dramatycznie *.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam cie !
OdpowiedzUsuńjak ci idzie pisanie XIV ?
OdpowiedzUsuńmasz talent !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSUUUPER :*
OdpowiedzUsuńnie umiem sie doczekać kolejnego ...
OdpowiedzUsuńchce następny !
OdpowiedzUsuńprzeczytałam twojego bloga dzisiaj w godzine *.* wciągający.
OdpowiedzUsuńzostań pisarką !
OdpowiedzUsuńczekamy na XIV !!!!!! < 3
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga + ten rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńz każdym rozdziałem jest coraz lepiej !
OdpowiedzUsuńDaj XIV rozdział < 3
OdpowiedzUsuńWiesz robi się coraz ciekawiej więc 30 będzie bez problemu a jak do jutra nie będzie 30 to sama o to się zatroszczę ;]
OdpowiedzUsuńjest super !
OdpowiedzUsuńmasz talent dziewczyno ! chce już następny rozdział !:*
OdpowiedzUsuńdodawaj często tu wpisy prosze:)
OdpowiedzUsuńBiedna Miley , po co wsiadała i głupi Bieber że ja wypuścił -.-
OdpowiedzUsuńsuuper rozdział !
Kocham ten blog i kocham ciebie <33333333333333
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńCo ona zrobiła :x
OdpowiedzUsuńBoski rozdział <3.Początek najlepszy XD.
OdpowiedzUsuń