- Justin? - usłyszałem cichy głos dziewczyny. Nagle poczułem dziwne uczucie. Byłem wściekły i to cholernie, a najgorsze było to, że na nią...
Miley's POV:
Widząc chłopaka w drzwiach poczułam ulgę. Nie sądziłam, że ktokolwiek pomoże mi w tej sytuacji... Przecież nie tak dawno jemu na mnie nie zależało. Dobra, nie będę się w to teraz zagłębiać, musimy uciekać.
- Idziemy - powiedział srogim tonem, a słysząc jego ton natychmiast zadrżałam. Chłopak podał mi dłoń i przyciągnął do siebie, natychmiastowo obejmując w talii. Uśmiechnęłam się w duchu, chociaż nadal czułam, że jest coś nie tak. Zresztą... Gdzie jest Brian? Nie mógł się przecież rozpłynąć w powietrzu.
- Justin? - szepnęłam, schodząc ze schodów u jego boku. Spojrzał na mnie, dając mi znak, bym kontynuowała.
- Gdzie jest Bro?
- A co stęskniłaś się? - spytał patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczyma. Ujrzałam w nich dziwne uczucia. Zazdrość? Oburzenie?
- O czym ty mó.. - nie zdołałam dokończyć, bo gdy stanęliśmy przed drzwiami, które prowadziły na zewnątrz ktoś rzucił się na Justina. Pisnęłam kiedy zorientowałam się, że to blondyn o którym rozmawialiśmy.
- I co Bieber? Przyszedłeś tu odebrać swoją dziwkę? Przecież jej się tu podobało - warknął szarpiąc Juss'a za bluzkę.
- Zamknij ryj - zobaczyłam jak nastolatkowi napina się szczęka, a jego dotychczas brązowe oczy zmieniły się w czarne. Z moich ust wydobył się cichy jęk kiedy pięść Bieber'a zmierzyła się z bladym policzkiem wroga. Atmosfera zgęstniała, można by ją kroić nożem, dosłownie.
- Zostaw go Justin, proszę - starałam się odciągnąć blondyna od członka gangu. Na moich oczach Juss tłukł go bez opamiętania. Brian'owi pękła warga z której teraz ciekła krew, a pod okiem znajdował się wielki siniak. Oczy zaczęły mnie piec od nadmiaru łez. Nie wiedziałam co zrobić. Jedyną dobrą wiadomością było to, że Biebs ewidentnie wygrywał. Jego zaciśnięte pięści były wszędzie pozostawiając ślady na ciele chłopaka. O'Donnell mimo starań nie potrafił uciec, Justin był silniejszy. Złapałam kraniec koszulki Justina, starając się jakoś go odciągnąć od skomlącego już wroga, zresztą i tak leżał bezsilny na podłodze, we kałuży własnej krwi.
- Proszę, zostaw go. Jeszcze go zabijesz, Justin proszę..
- Chcesz żebym go puścił tak? Może naprawdę ci się tutaj podobało? Pewnie chcesz mnie zostawić, żeby się z nim tutaj móc pieprzyć, co? - słysząc jego słowa stanęłam jak wryta. Czy ja dobrze słyszałam? Myśli, że naprawdę to porwanie to była zabawa?
Kurwa dość.
Widząc jego wściekłość i zaciętość wypisaną na twarzy, obróciłam się nagle i wybiegłam z domu. Czy on siebie słyszy? Jak mógł mi powiedzieć, że specjalnie chcę tu zostać, żeby się z tym gównem pie.. Bez jaj, cholera.
Na dworze zrobiło się już ciemno. Nad okolicą zaczęły się zbierać chmury z których po chwili spadł zimny deszcz.Mimo pogody zauważyłam kilka metrów od wejścia samochód Biebera. Specjalnie go ominęłam i ruszyłam w drugą stronę. Po kilku minutach usłyszałam odgłosy kroków, które zaczęły przeradzać się w bieg. Nie obracając się za siebie, przyśpieszyłam.
Justin's POV:
Nie wiem co mnie napadło. Nie chciałem jej tego mówić. A może i chciałem? Może miałem rację? Kiedy spostrzegłem, że Miley przy mnie nie ma, a drzwi są otwarte na oścież puściłem nieprzytomnego już Briana na którego przed wyjściem zupełnie "przez przypadek" nadepnąłem i wybiegłem za dziewczyną. Zauważyłem, że pobiegła nawet nie patrząc w którą stronę zmierza. Na nasze szczęście *wyczujcie ten sarkazm* zaczął lać deszcz. Zacząłem za nią biec...
Miley's POV:
Nie umiałam już złapać tchu, zwolniłam. Byłam przemoknięta do suchej nitki, a ulewa nie dawała mi spokoju nawet na chwilę. Zatrzymałam się i opadłam bez tchu na chodnik. Nie przejmowałam się, że dookoła jest pełno kałuż, musiałam odpocząć... Po chwili usłyszałam coraz głośniejsze kroki. Wiedziałam, że od niego nie ucieknę, więc się poddałam. Kiedy poczułam dłoń Justina na moim zmarzniętym ramieniu moje mięśnie napięły się.
- Zostaw mnie - szepnęłam.
- Mils...
- Co Justin? No co? Możesz mi powiedzieć co ty przed tym idiotą chciałeś mi udowodnić?
- Po prostu kiedy go broniłaś sądziłem, że... to wyglądało jakbyś chciała tam zostać! - krzyknął.
- Ciebie do reszty popierdoliło - warknęłam, odwracając twarz od niego.
- Nie rób tak.
- Jak?
- Nie mów tak do mnie i nie odwracaj się ode mnie - szepnął łapiąc mój podbródek.
- Ale Justin...
- Shhhh. Chodźmy - podniósł się i wyciągnął przed siebie rękę, by pomóc mi wstać. - A teraz możesz mi szczerze powiedzieć. Podobało ci się? Brian i w ogóle to co zrobił? - spytał odchodząc ze mną w stronę samochodu.
- Czy ty siebie słyszysz? - zatrzymałam się. Nie dość, że było mi zimno to jeszcze chłopak na którym mi zależy robi ze mnie nic nie wartą dziwkę.
- No co? Coś nie tak?
- Tak! Ty!
- To idź sobie do Briana! Droga wolna...
- Jak najdalej od ciebie - prawie krzyknęłam i obróciłam się w przeciwną stronę.
- A ja sądziłem... - usłyszałam cichy szept Justina.
- Co sądziłeś? Że będziesz mnie oskarżał, a ja to będę tolerować? Jeżeli tak to się myliłeś - tupnęłam nogą, dając upust złości.
- Miley, po prostu ja cię kocham, a ty..
- Ja co? Idioto to przez ciebie się tu znalazłam! - krzyknęłam. - Gdyby nie to, że powiedziałeś, że tego żałujesz nigdy by mnie tu nie było - zadrżałam. Obróciłam się, chłopak stał w tym samym miejscu gdzie wcześniej, a chłodne strugi wody oblewały jego zmarznięte już ciało. - Jesteś naprawdę ślepy? Ty coś widzisz przez te swoje cudowne karmelowe oczy?! Cholera, Jus! Zależy mi na tobie... - ostatnie zdanie powiedziałam najciszej jak potrafiłam, ale chłopak to usłyszał i zanim się zorientowałam stał już przede mną.
- Co ty powiedziałaś? - szepnął mi do ucha, a po moim karku przeszły ciarki.
- Że to ciebie kocham, a nie jakiegoś Briana! - z moich oczu wypłynęły łzy, które mieszały się z kroplami deszczu. Bez namysłu rzuciłam się w ramiona chłopaka, który szybko złapał mnie za uda. Owinęłam nogi dookoła jego torsu posyłając mu szeroki uśmiech.
- Nie wiesz jak się cieszę - zachichotał chłopak. Po kilku sekundach nasze usta napierały na siebie. Mimo, że padał deszcz my staliśmy na środku nieznanej nam ulicy namiętnie się całując. Nie liczyło się nic, tylko my.
_______________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Cholera, zawaliłam ten rozdział, ale dobra. Obiecałam, więc jest. Chciałam tylko uprzedzić, że to dopiero początek. To pierwsza taka akcja w tym opowiadaniu i na pewno nie ostania. :)
No i mimo wszystko chciałam podziękować, że jesteście. :*
PS Jutro będę na Zlocie Beliebers w Opolu, będzie ktoś? <3
Co dalej? Czy miłość Jiley wytrzyma? Co dalej z Bro? Justin dobrze postąpił zostawiając Briana?
O jezu to jest słodkie <3
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie za dobrze, że go zsotawił, ale rozumiem dlaczego. Jak bym była w jego sytuacji postąpiła bym tak samo ;3
Nie mogę się doczekać kolejnego <33
Hdhsusbdjsishsys ale słooooodko i ten pocałunek w deszczu aaaaaww <33
OdpowiedzUsuńnie zawaliłaś :) rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń=)
OdpowiedzUsuńcudny
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńnie zawaliłaś ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny *.* Więcej tych akcji *.*
OdpowiedzUsuńpisz szybko :D
OdpowiedzUsuńAwww . Słodziaki
OdpowiedzUsuńPowiedzieli sobie to!! <3
Cudny rozdział :D
Ale słodka końcówka.! ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial a koncowka strasznie slodka :) cale opowiadanie jest boskie nawet nie wiesz jak sie ciesze ze mi zostawilas link.Czekam na nn :* * przepraszam za blendy ale pisze z tel :)
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza <3
OdpowiedzUsuńczekamy na nn ;p
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńczekamy...
OdpowiedzUsuńsuper akcja ;)
OdpowiedzUsuńczekamy na więcej ^^
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz wpis na najnowszym blogu?
OdpowiedzUsuńKiedy zdobędę nowy szablon. Pierwszy rozdział mam już prawie napisany, myślę, że skończę go dzisiaj w nocy, ale najpierw opublikuję tutaj XV. :*
Usuń:3
OdpowiedzUsuńzostawił go po to żebyś później znowu miała co pisać...
OdpowiedzUsuńMądry/a się odezwał. :) W opowiadaniu zdarza się, że autor wraca do wcześniejszych wątków.
UsuńLudzie mam prośbę piszcie komentarze już niewiele brakuje :D i będziemy mieli kolejny rozdzialik
OdpowiedzUsuńświetne :)
OdpowiedzUsuńpocałunek w deszczu <3 też bym chciała :(
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę historię. Czytam ją w kółko i w kółko i w kółko. Nigdy mi się nie znudzi ;D
OdpowiedzUsuńPisz dalej <3 jesteś niesamowita ;p
OdpowiedzUsuńnie zawaliłaś ;d Ty nigdy tego nie zrobiłaś ;d wydaje ci się ;D
OdpowiedzUsuńamazing story <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię ;* jesteś najlepsza!
OdpowiedzUsuńbardzo dobry rozdział. Pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział :* Chciałam jeszcze dopisać do tego że masz niesamowity talent :* Pozdrawiam i zapraszam na rozdział 2 u mnie :D
OdpowiedzUsuńMatko,ale super rozdział *-*.Dziewczyno masz na prawdę duży talent,mam nadzieję że szybko dodasz 21 rozdział,bo nie mogę się doczekać !!! Czekam z niecierpliwością ^^
OdpowiedzUsuń