niedziela, 29 września 2013

I. To oni się znają?

Zayn's POV:
     - Kochanie, zostaw nas samych - spojrzałem na dziewczynę, która ku mojej uldze wyszła bez słowa. 
     - Czemu stary, ty się jeszcze za nią nie zabrałeś? Ja to bym już dawno ją bzyknął - zwrócił się do mnie Adrian.
     - Zamknij się - warknąłem. - Proszki nie będą jeszcze długo działać. Trzeba będzie pogadać z szefem - spojrzałem na Brian'a. - Macie w ogóle jakiś pomysł na nią?
     - Nie możemy z niej po prostu skorzystać, a potem zabić? - Zarechotał czarnoskóry.
     - Jesteś moim kumplem, ale czasami mam ochotę wyrwać ci jaja - burknąłem. - Dla twojej wiadomości -nie możemy. Dziwka musi na razie żyć, by zemsta na Justin'ie się udała. Tylko, że ten idiota nie wie gdzie ma szukać. Ostatnio widziałem go w Stramford, kiedy musiałem zabrać kilka rzeczy dla Margaret. Chłopak naprawdę zapomniał o tym czego się u nas nauczył.
     - Więc co teraz? - szepnął Marcus.
     - Nie wiem. - Utkwiłem wzrok w krajobrazie za oknem.

Justin's POV:
     - To nie ma sensu - mówiłem sam do siebie, opierając się o maskę samochodu. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Pośpiesznie wyszarpałem komórkę z kieszeni.
     - Czego? - warknąłem bez patrzenia na ekran.
     - Obudził się. Nathan się ocknął - wypaliła Ashley. Blady uśmiech mimowolnie rozprzestrzenił się na mojej twarzy.
     - Wracam.
     - Nie możesz - szepnęła.
     - Bo? Miley nas zostawiła, a mój przyjaciel właśnie obudził się ze śpiączki. Gdzie bardziej się przydam?! - krzyknąłem zdenerwowany. Moja złość była niewątpliwie wynikiem bezsilności.
     - Dasz mi dojść do słowa? - zapytała. Nie odezwałem się, więc ciągnęła dalej. - Wiesz kto pobił Nath'a? Oczywiście, że nie. Ja już to wiem. Zayn. W tamten dzień Nathan podsłuchał jego rozmowę. Porwanie Miley było zaplanowane. To wszystko robota Cripers. Marcus miał cię od niej odciągnąć, a resztę już znamy. Jest tylko jeden problem...
     - Nie wiemy gdzie ja zabrali - dokończyłem.
     - Dokładnie - kiedy usłyszałem słowa Ash, bez słowa nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
     - Cholera!

Nathalie's POV:
     - Zay! - krzyknęłam, kiedy się odświeżyłam, umalowałam i przebrałam.
     - Tak? - spytał wchodząc do pokoju. Po chwili znalazł się przy mnie i objął mnie od tyłu.
     - Możemy dzisiaj gdzieś wyjść? - Spojrzałam na niego z nadzieją. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach.
     - Jasne. Masz ochotę na zakupy?
     - Tak - odpowiedziałam szczerze i złączyłam nasze usta. Po chwili język chłopaka znalazł się w moim gardle, drażniąc podniebienie. Uwielbiałam te szalejące motylki w brzuchu i palące policzki. Nie potrafiłam uwierzyć, że zasłużyłam na tak wspaniałego faceta.

Justin's POV:
     Cholera.Cholera. Cholera! Jak mogłem odpuścić? Dlaczego chciałem się poddać?
     Tylko co teraz? Gdzie mogli ją wywieźć? 
     Myśl chłopie, myśl. 

Nathalie's POV: 
     - I jak? - spytałam wychodząc z przymierzalni.
     - Jak zwykle cudownie - odpowiedział Zayn i musnął delikatnie moje wargi.
     - To będzie chyba wszystko - uśmiechnęłam się i podałam stos ubrań chłopakowi.

Justin's POV:
     - Stramford - nie. Los Angeles - za proste. Nowy Jork - zbyt banalny. Gdzie teraz? - zastanawiałem się na głos stojąc na stacji paliw.
     - Potrzebuję pomocy, kurwa! - krzyknąłem, a w gardle poczułem suchość. Kierowała mną złość i adrenalina buzująca w mojej krwi. Musiałem działać, nie miałem dużo czasu.
     - W czym ci pomóc? - spytała się drobna blondynka, której nawet nie zauważyłem. Dziewczyna właśnie zeszła z czarnego motoru, tuż za mną.
     - Nawet Bóg mi nie pomoże, tym bardziej ty - nie skończyłem, gdyż nie znałem jej imienia.
     - Sharon - posłała mi promienny uśmiech.
     - Justin - odpowiedziałem bez zastanowienia.
     - Czego szukasz na przedmieściach San Diego? - spytała.
     - Można by powiedzieć, że szczęścia.
     - Dziewczyna?
     - Bystra jesteś.
     - Zostawiła cię? - zapytała już ciszej.
     - Ona nigdy - powiedziałem szczerze. Dopiero teraz do mnie dotarło, że co by się nie działo, Miley by mnie nie opuściła. A to działało we dwie strony.
     - Więc co się stało?
     - Nieważne... - Nastała pomiędzy nami niewygodna cisza, którą po chwili przerwałem: - A ty? Co tu robisz?
     - Muszę zatankować, bo jadę do przyjaciół w San Diego. No i staram się pomóc, ale to mi chyba nie wychodzi - zaśmiała się cicho, a ja jej zawtórowałem. Mimo, że nie miałem humoru, nie chciałem jej ranić.
     - Nie znam dobrze waszej sytuacji Justin, ale mój kobiecy instynkt podpowiada mi, że ona jest blisko.
     - Tak? Skąd to niby wiesz? - Wypaliłem.
     - Przeczucie - posłała mi kolejny promienny uśmiech, zanim wsiadła na motor i bez słowa odjechała w kierunku  miasta.
     Czyżby Miley naprawdę była blisko? Słowa nieznajomej utkwiły mi w głowie. 
     San Diego, San Diego, San Diego... - Przecież to jest oczywiste! Czemu nie wpadłem na to wcześniej? - kopnąłem kamyk leżący u moich stóp i pośpiesznie wsiadłem do samochodu.

Zayn's POV:
     - Wracamy już? - Dziewczyna spojrzała na mnie. Kiedy chciałem jej odpowiedzieć mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na ekran. Czego chce ode mnie Sharon?

" Idź z nią gdzieś jeszcze! "

     Co? Chodzi jej o Miley? Czyżby Justin był w mieście? Jeżeli tak to skąd ona mogłaby o tym wiedzieć skoro była w Los Angeles?
     - Nathalie? Masz może ochotę na kawę w Starbucks? - wymyśliłem na poczekaniu.

***

Nathalie's POV:
     - Mamy jakieś plany na później? - spytałam, opierając głowę o umięśnione ramię chłopaka. Wzięłam mały łyk gorącej, mlecznej kawy.
     - Możemy zrobić co chcesz, jeżeli wiesz o czym mówię - spojrzał na mnie marszcząc brwi w śmieszny sposób.
     - Czyli zostajemy w domu?
     - Tak, mała - uśmiechnął się do mnie i pocałował moje czoło. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a obraz zaczął się zmieniać...

*flashback*
     Spostrzegłam, że chłopak już nie spał i cały czas mi się przyglądał.
     - Słodko spałaś, mała - znów utopiłam się w jego karmelowych tęczówkach. 
*end of flashback*

     Głośno zaczerpnęłam ciepłego powietrza w kawiarni, które uderzyło w moje płuca, niczym fala wrzątku.
     - Zayn?
     - Coś ci jest? - Spojrzał na mnie zmartwiony, a jego tęczówki natychmiast pociemniały. Dotarło do mnie, że chłopak w wizji to nie on.
     - Znasz może moich byłych? - Odpaliłam.
     - Słucham? Po co ci to teraz wiedzieć?
     - Przed chwilą... Chyba wraca mi pamięć. Widziałam karmelowe oczy. Nie twoje. Złote włosy i pulchne oczy. Kim ON mógł być?
     - Przez ten wypadek masz urojenia. Nie przejmuj się - zadrżał.
     - To nie mogło być urojenie. Widziałam go.
     - Skończ - warknął i ku mojemu zdziwieniu odsunął się. Oparł ramiona o blat stołu przy, którym siedzieliśmy, po czym utkwił wzrok w mojej zdezorientowanej twarzy. - To co było kiedyś nigdy nie wróci. Teraz jesteśmy my i nikt tego nie zmieni, rozumiesz? - Powiedział niskim i zaborczym głosem. Nie odpowiedziałam, tylko delikatnie skinęłam głową. Co to miało znaczyć? Czy on coś przede mną ukrywa? A ten chłopak? Kim był dla mnie?
     Z moich myśli wyrwały mnie dziwne ruchy Zay'a. Zaczął się wiercić i nerwowo "miętosić" skrawek rękawa. Powiodłam za jego zdenerwowanym wzrokiem, ku drzwiom, a wtedy usłyszałam:
     - Idę do toalety - i zanim się obróciłam Zayn'a nie było. Oszalał, czy co? 
     Trzask. 
     Ktoś wszedł nagle do Starbucks'a i przykuł uwagę wszystkich. Chłopak w czarnych suprach i obcisłych rurkach tego samego koloru. Umięśniony tors opinała biała koszulka bez rękawów, która ukazywała wszystkie jego mięśnie. Nieznajomy ściągnął snapback'a, a moim oczom ukazały się złote włosy. Ręce z niewiadomego nawet mi powodu zaczęły się trząść i pocić, a wtedy blondyn zdjął ciemne okulary przeciwsłoneczne i ku mojemu przerażeniu jego oczy spotkały moje. Jego karmelowe tęczówki było widać z odległości kilku metrów, którą dzieliliśmy. To był on. Ten z wizji. Czy teraz Zayn mi uwierzy? Tylko gdzie on jest?! Zaczęłam się rozglądać po lokalu, a kiedy nie zauważyłam nigdzie burzy czarnych włosów stwierdziłam, że nadal musi być w toalecie. Znowu spojrzałam na przybyłego i dotarło do mnie, że jest teraz bliżej mnie. O wiele za blisko. Stał za stołem, przy którym siedziałam. Nikt dookoła tego nie zauważył, bo wszyscy znów skupili się na swoich zamówieniach.
     - Czego chcesz? - Warknęłam bez zastanowienia. Obecność nieznajomego dziwnie na mnie działała, co podwajało moją odwagę.
     - Miley.. W końcu cię znalazłem - szepnął.
     - To chyba pomyłka... Mógłbyś odejść, bo czekam na swojego chłopaka? - Posłałam mu fałszywy uśmiech. Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, ale ta sytuacja nie była komfortowa.
     - Co oni z tobą zrobili? - Spojrzał na mnie, a ja w jego karmelowych oczach zobaczyłam nutę troski. W tamtym momencie byłam już pewna, że oczy z wizji należą do niego. Ku mojemu zaskoczeniu usiadł obok mnie, przez cały czas nie odrywając ode mnie wzroku. - Tak długo cię szukałem...
     - Człowieku, nie znam cię. Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam przyciszonym głosem, tak by nikt nie zwrócił na nas uwagi. Nie chciałam robić szumu z powodu jakiegoś wariata.
     - Jak to mnie nie pamiętasz? Mil, to ja Justin - chłopak pogładził delikatnie moje ramię. Myślałam, że odruchowo się odsunę, ale zamiast tego poczułam przyjemne ciarki na karku.
     - Zostaw mnie - mój głos drżał, ale nie potrafiłam się odsunąć.
     - Powiedz, że mnie nie pamiętasz to odejdę, Miley.
     - Nie znam żadnej cholernej Miley - warknęłam i w końcu nabrałam siły, by się oddalić. Ramię chłopaka mimowolnie opadło do jego boku, a w brązowych tęczówkach zauważyłam strach i zaskoczenie zarazem.
     - Nowy Jork, Ashley, twoje brązowe, długie włosy? Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał na co ja zaprzeczyłam ruchem głowy. W tym momencie do stołu podszedł wściekły Zayn.
     - Co tu robisz, Bieber? - warknął i kopnął w stół. To oni się znają?
_____________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

Rozdział taki nijaki. Średniej długości. Dla niektórych mogą być uciążliwe częste zmiany narracji, ale cóż mogę zrobić? Bez nich jak na razie się nie obejdę, za co z góry przepraszam. :)

Po prologu były małe niejasności, które oczywiście planowałam. Mam nadzieję, że ten rozdział trochę Wam wytłumaczy zaistniałe sytuacje. :)

Co teraz? Czy Miley przypomni sobie Justin'a? Jak zakończy się spotkanie Zayn'a z Bieber'em? Wszystkiego dowiecie się niebawem! :) 

Przepraszam za błędy. 

Much love, xoxo

Wasza @highlyabovesky

15 komentarzy:

  1. Super! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. można powiedzieć, że uzależniłam się od twojego bloga:D pisz i nie przestawaj :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku Genialne ! ^___^ Uwielbiam to ! Tylko niech ona wróci do Justina zanim Zayn się z nią prześpi tego bym nie zniosła ! Oby szybko wróciła jej pamięć i znów pokochała Justina :( Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale nie jest nijaki, fajny jest :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial jest zajebisty ;** tylko mam jedna lrosbe czy nie moglabys dodawac rozdzialy szybciej? Naprawde rozdzialy sa fajne e i wgl ale jednak mogy by byc nie tak pozno?? Prosze bo nie moge tak dlugo czekac w nielewnosci <33

    OdpowiedzUsuń
  7. *-* oooooooooo <3333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, pisz dalej !! <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział ♡ jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy ; D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny ? *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. moglas jej nie obcinac tych wlosow. ;/

    OdpowiedzUsuń

Szablon w całości wykonany przez Violent na zlecenie highlyabovesky na bloga "As long as you love me".