- Kochanie, zostaw nas samych - spojrzałem na dziewczynę, która ku mojej uldze wyszła bez słowa.
- Czemu stary, ty się jeszcze za nią nie zabrałeś? Ja to bym już dawno ją bzyknął - zwrócił się do mnie Adrian.
- Zamknij się - warknąłem. - Proszki nie będą jeszcze długo działać. Trzeba będzie pogadać z szefem - spojrzałem na Brian'a. - Macie w ogóle jakiś pomysł na nią?
- Nie możemy z niej po prostu skorzystać, a potem zabić? - Zarechotał czarnoskóry.
- Jesteś moim kumplem, ale czasami mam ochotę wyrwać ci jaja - burknąłem. - Dla twojej wiadomości -nie możemy. Dziwka musi na razie żyć, by zemsta na Justin'ie się udała. Tylko, że ten idiota nie wie gdzie ma szukać. Ostatnio widziałem go w Stramford, kiedy musiałem zabrać kilka rzeczy dla Margaret. Chłopak naprawdę zapomniał o tym czego się u nas nauczył.
- Więc co teraz? - szepnął Marcus.
- Nie wiem. - Utkwiłem wzrok w krajobrazie za oknem.
Justin's POV:
- To nie ma sensu - mówiłem sam do siebie, opierając się o maskę samochodu. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Pośpiesznie wyszarpałem komórkę z kieszeni.
- Czego? - warknąłem bez patrzenia na ekran.
- Obudził się. Nathan się ocknął - wypaliła Ashley. Blady uśmiech mimowolnie rozprzestrzenił się na mojej twarzy.
- Wracam.
- Nie możesz - szepnęła.
- Bo? Miley nas zostawiła, a mój przyjaciel właśnie obudził się ze śpiączki. Gdzie bardziej się przydam?! - krzyknąłem zdenerwowany. Moja złość była niewątpliwie wynikiem bezsilności.
- Dasz mi dojść do słowa? - zapytała. Nie odezwałem się, więc ciągnęła dalej. - Wiesz kto pobił Nath'a? Oczywiście, że nie. Ja już to wiem. Zayn. W tamten dzień Nathan podsłuchał jego rozmowę. Porwanie Miley było zaplanowane. To wszystko robota Cripers. Marcus miał cię od niej odciągnąć, a resztę już znamy. Jest tylko jeden problem...
- Nie wiemy gdzie ja zabrali - dokończyłem.
- Dokładnie - kiedy usłyszałem słowa Ash, bez słowa nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
- Cholera!
Nathalie's POV:
- Zay! - krzyknęłam, kiedy się odświeżyłam, umalowałam i przebrałam.
- Tak? - spytał wchodząc do pokoju. Po chwili znalazł się przy mnie i objął mnie od tyłu.
- Możemy dzisiaj gdzieś wyjść? - Spojrzałam na niego z nadzieją. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach.
- Jasne. Masz ochotę na zakupy?
- Tak - odpowiedziałam szczerze i złączyłam nasze usta. Po chwili język chłopaka znalazł się w moim gardle, drażniąc podniebienie. Uwielbiałam te szalejące motylki w brzuchu i palące policzki. Nie potrafiłam uwierzyć, że zasłużyłam na tak wspaniałego faceta.
Justin's POV:
Cholera.Cholera. Cholera! Jak mogłem odpuścić? Dlaczego chciałem się poddać?
Tylko co teraz? Gdzie mogli ją wywieźć?
Myśl chłopie, myśl.
Nathalie's POV:
- I jak? - spytałam wychodząc z przymierzalni.
- Jak zwykle cudownie - odpowiedział Zayn i musnął delikatnie moje wargi.
- To będzie chyba wszystko - uśmiechnęłam się i podałam stos ubrań chłopakowi.
Justin's POV:
- Stramford - nie. Los Angeles - za proste. Nowy Jork - zbyt banalny. Gdzie teraz? - zastanawiałem się na głos stojąc na stacji paliw.
- Potrzebuję pomocy, kurwa! - krzyknąłem, a w gardle poczułem suchość. Kierowała mną złość i adrenalina buzująca w mojej krwi. Musiałem działać, nie miałem dużo czasu.
- W czym ci pomóc? - spytała się drobna blondynka, której nawet nie zauważyłem. Dziewczyna właśnie zeszła z czarnego motoru, tuż za mną.
- Nawet Bóg mi nie pomoże, tym bardziej ty - nie skończyłem, gdyż nie znałem jej imienia.
- Sharon - posłała mi promienny uśmiech.
- Justin - odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Czego szukasz na przedmieściach San Diego? - spytała.
- Można by powiedzieć, że szczęścia.
- Dziewczyna?
- Bystra jesteś.
- Zostawiła cię? - zapytała już ciszej.
- Ona nigdy - powiedziałem szczerze. Dopiero teraz do mnie dotarło, że co by się nie działo, Miley by mnie nie opuściła. A to działało we dwie strony.
- Więc co się stało?
- Nieważne... - Nastała pomiędzy nami niewygodna cisza, którą po chwili przerwałem: - A ty? Co tu robisz?
- Muszę zatankować, bo jadę do przyjaciół w San Diego. No i staram się pomóc, ale to mi chyba nie wychodzi - zaśmiała się cicho, a ja jej zawtórowałem. Mimo, że nie miałem humoru, nie chciałem jej ranić.
- Nie znam dobrze waszej sytuacji Justin, ale mój kobiecy instynkt podpowiada mi, że ona jest blisko.
- Tak? Skąd to niby wiesz? - Wypaliłem.
- Przeczucie - posłała mi kolejny promienny uśmiech, zanim wsiadła na motor i bez słowa odjechała w kierunku miasta.
Czyżby Miley naprawdę była blisko? Słowa nieznajomej utkwiły mi w głowie.
San Diego, San Diego, San Diego... - Przecież to jest oczywiste! Czemu nie wpadłem na to wcześniej? - kopnąłem kamyk leżący u moich stóp i pośpiesznie wsiadłem do samochodu.
Zayn's POV:
- Wracamy już? - Dziewczyna spojrzała na mnie. Kiedy chciałem jej odpowiedzieć mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na ekran. Czego chce ode mnie Sharon?
" Idź z nią gdzieś jeszcze! "
Co? Chodzi jej o Miley? Czyżby Justin był w mieście? Jeżeli tak to skąd ona mogłaby o tym wiedzieć skoro była w Los Angeles?
- Nathalie? Masz może ochotę na kawę w Starbucks? - wymyśliłem na poczekaniu.
***
Nathalie's POV:
- Mamy jakieś plany na później? - spytałam, opierając głowę o umięśnione ramię chłopaka. Wzięłam mały łyk gorącej, mlecznej kawy.
- Możemy zrobić co chcesz, jeżeli wiesz o czym mówię - spojrzał na mnie marszcząc brwi w śmieszny sposób.
- Czyli zostajemy w domu?
- Tak, mała - uśmiechnął się do mnie i pocałował moje czoło. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a obraz zaczął się zmieniać...
*flashback*
Spostrzegłam, że chłopak już nie spał i cały czas mi się przyglądał.
- Słodko spałaś, mała - znów utopiłam się w jego karmelowych tęczówkach.
*end of flashback*
Głośno zaczerpnęłam ciepłego powietrza w kawiarni, które uderzyło w moje płuca, niczym fala wrzątku.
- Zayn?
- Coś ci jest? - Spojrzał na mnie zmartwiony, a jego tęczówki natychmiast pociemniały. Dotarło do mnie, że chłopak w wizji to nie on.
- Znasz może moich byłych? - Odpaliłam.
- Słucham? Po co ci to teraz wiedzieć?
- Przed chwilą... Chyba wraca mi pamięć. Widziałam karmelowe oczy. Nie twoje. Złote włosy i pulchne oczy. Kim ON mógł być?
- Przez ten wypadek masz urojenia. Nie przejmuj się - zadrżał.
- To nie mogło być urojenie. Widziałam go.
- Skończ - warknął i ku mojemu zdziwieniu odsunął się. Oparł ramiona o blat stołu przy, którym siedzieliśmy, po czym utkwił wzrok w mojej zdezorientowanej twarzy. - To co było kiedyś nigdy nie wróci. Teraz jesteśmy my i nikt tego nie zmieni, rozumiesz? - Powiedział niskim i zaborczym głosem. Nie odpowiedziałam, tylko delikatnie skinęłam głową. Co to miało znaczyć? Czy on coś przede mną ukrywa? A ten chłopak? Kim był dla mnie?
Z moich myśli wyrwały mnie dziwne ruchy Zay'a. Zaczął się wiercić i nerwowo "miętosić" skrawek rękawa. Powiodłam za jego zdenerwowanym wzrokiem, ku drzwiom, a wtedy usłyszałam:
- Idę do toalety - i zanim się obróciłam Zayn'a nie było. Oszalał, czy co?
Trzask.
Ktoś wszedł nagle do Starbucks'a i przykuł uwagę wszystkich. Chłopak w czarnych suprach i obcisłych rurkach tego samego koloru. Umięśniony tors opinała biała koszulka bez rękawów, która ukazywała wszystkie jego mięśnie. Nieznajomy ściągnął snapback'a, a moim oczom ukazały się złote włosy. Ręce z niewiadomego nawet mi powodu zaczęły się trząść i pocić, a wtedy blondyn zdjął ciemne okulary przeciwsłoneczne i ku mojemu przerażeniu jego oczy spotkały moje. Jego karmelowe tęczówki było widać z odległości kilku metrów, którą dzieliliśmy. To był on. Ten z wizji. Czy teraz Zayn mi uwierzy? Tylko gdzie on jest?! Zaczęłam się rozglądać po lokalu, a kiedy nie zauważyłam nigdzie burzy czarnych włosów stwierdziłam, że nadal musi być w toalecie. Znowu spojrzałam na przybyłego i dotarło do mnie, że jest teraz bliżej mnie. O wiele za blisko. Stał za stołem, przy którym siedziałam. Nikt dookoła tego nie zauważył, bo wszyscy znów skupili się na swoich zamówieniach.
- Czego chcesz? - Warknęłam bez zastanowienia. Obecność nieznajomego dziwnie na mnie działała, co podwajało moją odwagę.
- Miley.. W końcu cię znalazłem - szepnął.
- To chyba pomyłka... Mógłbyś odejść, bo czekam na swojego chłopaka? - Posłałam mu fałszywy uśmiech. Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, ale ta sytuacja nie była komfortowa.
- Co oni z tobą zrobili? - Spojrzał na mnie, a ja w jego karmelowych oczach zobaczyłam nutę troski. W tamtym momencie byłam już pewna, że oczy z wizji należą do niego. Ku mojemu zaskoczeniu usiadł obok mnie, przez cały czas nie odrywając ode mnie wzroku. - Tak długo cię szukałem...
- Człowieku, nie znam cię. Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam przyciszonym głosem, tak by nikt nie zwrócił na nas uwagi. Nie chciałam robić szumu z powodu jakiegoś wariata.
- Jak to mnie nie pamiętasz? Mil, to ja Justin - chłopak pogładził delikatnie moje ramię. Myślałam, że odruchowo się odsunę, ale zamiast tego poczułam przyjemne ciarki na karku.
- Zostaw mnie - mój głos drżał, ale nie potrafiłam się odsunąć.
- Powiedz, że mnie nie pamiętasz to odejdę, Miley.
- Nie znam żadnej cholernej Miley - warknęłam i w końcu nabrałam siły, by się oddalić. Ramię chłopaka mimowolnie opadło do jego boku, a w brązowych tęczówkach zauważyłam strach i zaskoczenie zarazem.
- Nowy Jork, Ashley, twoje brązowe, długie włosy? Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał na co ja zaprzeczyłam ruchem głowy. W tym momencie do stołu podszedł wściekły Zayn.
- Co tu robisz, Bieber? - warknął i kopnął w stół. To oni się znają?
_____________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Rozdział taki nijaki. Średniej długości. Dla niektórych mogą być uciążliwe częste zmiany narracji, ale cóż mogę zrobić? Bez nich jak na razie się nie obejdę, za co z góry przepraszam. :)
Po prologu były małe niejasności, które oczywiście planowałam. Mam nadzieję, że ten rozdział trochę Wam wytłumaczy zaistniałe sytuacje. :)
Co teraz? Czy Miley przypomni sobie Justin'a? Jak zakończy się spotkanie Zayn'a z Bieber'em? Wszystkiego dowiecie się niebawem! :)
Przepraszam za błędy.
Much love, xoxo
Wasza @highlyabovesky
- Zamknij się - warknąłem. - Proszki nie będą jeszcze długo działać. Trzeba będzie pogadać z szefem - spojrzałem na Brian'a. - Macie w ogóle jakiś pomysł na nią?
- Nie możemy z niej po prostu skorzystać, a potem zabić? - Zarechotał czarnoskóry.
- Jesteś moim kumplem, ale czasami mam ochotę wyrwać ci jaja - burknąłem. - Dla twojej wiadomości -nie możemy. Dziwka musi na razie żyć, by zemsta na Justin'ie się udała. Tylko, że ten idiota nie wie gdzie ma szukać. Ostatnio widziałem go w Stramford, kiedy musiałem zabrać kilka rzeczy dla Margaret. Chłopak naprawdę zapomniał o tym czego się u nas nauczył.
- Więc co teraz? - szepnął Marcus.
- Nie wiem. - Utkwiłem wzrok w krajobrazie za oknem.
Justin's POV:
- To nie ma sensu - mówiłem sam do siebie, opierając się o maskę samochodu. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Pośpiesznie wyszarpałem komórkę z kieszeni.
- Czego? - warknąłem bez patrzenia na ekran.
- Obudził się. Nathan się ocknął - wypaliła Ashley. Blady uśmiech mimowolnie rozprzestrzenił się na mojej twarzy.
- Wracam.
- Nie możesz - szepnęła.
- Bo? Miley nas zostawiła, a mój przyjaciel właśnie obudził się ze śpiączki. Gdzie bardziej się przydam?! - krzyknąłem zdenerwowany. Moja złość była niewątpliwie wynikiem bezsilności.
- Dasz mi dojść do słowa? - zapytała. Nie odezwałem się, więc ciągnęła dalej. - Wiesz kto pobił Nath'a? Oczywiście, że nie. Ja już to wiem. Zayn. W tamten dzień Nathan podsłuchał jego rozmowę. Porwanie Miley było zaplanowane. To wszystko robota Cripers. Marcus miał cię od niej odciągnąć, a resztę już znamy. Jest tylko jeden problem...
- Nie wiemy gdzie ja zabrali - dokończyłem.
- Dokładnie - kiedy usłyszałem słowa Ash, bez słowa nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
- Cholera!
Nathalie's POV:
- Zay! - krzyknęłam, kiedy się odświeżyłam, umalowałam i przebrałam.
- Tak? - spytał wchodząc do pokoju. Po chwili znalazł się przy mnie i objął mnie od tyłu.
- Możemy dzisiaj gdzieś wyjść? - Spojrzałam na niego z nadzieją. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach.
- Jasne. Masz ochotę na zakupy?
- Tak - odpowiedziałam szczerze i złączyłam nasze usta. Po chwili język chłopaka znalazł się w moim gardle, drażniąc podniebienie. Uwielbiałam te szalejące motylki w brzuchu i palące policzki. Nie potrafiłam uwierzyć, że zasłużyłam na tak wspaniałego faceta.
Justin's POV:
Cholera.Cholera. Cholera! Jak mogłem odpuścić? Dlaczego chciałem się poddać?
Tylko co teraz? Gdzie mogli ją wywieźć?
Myśl chłopie, myśl.
Nathalie's POV:
- I jak? - spytałam wychodząc z przymierzalni.
- Jak zwykle cudownie - odpowiedział Zayn i musnął delikatnie moje wargi.
- To będzie chyba wszystko - uśmiechnęłam się i podałam stos ubrań chłopakowi.
Justin's POV:
- Stramford - nie. Los Angeles - za proste. Nowy Jork - zbyt banalny. Gdzie teraz? - zastanawiałem się na głos stojąc na stacji paliw.
- Potrzebuję pomocy, kurwa! - krzyknąłem, a w gardle poczułem suchość. Kierowała mną złość i adrenalina buzująca w mojej krwi. Musiałem działać, nie miałem dużo czasu.
- W czym ci pomóc? - spytała się drobna blondynka, której nawet nie zauważyłem. Dziewczyna właśnie zeszła z czarnego motoru, tuż za mną.
- Nawet Bóg mi nie pomoże, tym bardziej ty - nie skończyłem, gdyż nie znałem jej imienia.
- Sharon - posłała mi promienny uśmiech.
- Justin - odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Czego szukasz na przedmieściach San Diego? - spytała.
- Można by powiedzieć, że szczęścia.
- Dziewczyna?
- Bystra jesteś.
- Zostawiła cię? - zapytała już ciszej.
- Ona nigdy - powiedziałem szczerze. Dopiero teraz do mnie dotarło, że co by się nie działo, Miley by mnie nie opuściła. A to działało we dwie strony.
- Więc co się stało?
- Nieważne... - Nastała pomiędzy nami niewygodna cisza, którą po chwili przerwałem: - A ty? Co tu robisz?
- Muszę zatankować, bo jadę do przyjaciół w San Diego. No i staram się pomóc, ale to mi chyba nie wychodzi - zaśmiała się cicho, a ja jej zawtórowałem. Mimo, że nie miałem humoru, nie chciałem jej ranić.
- Nie znam dobrze waszej sytuacji Justin, ale mój kobiecy instynkt podpowiada mi, że ona jest blisko.
- Tak? Skąd to niby wiesz? - Wypaliłem.
- Przeczucie - posłała mi kolejny promienny uśmiech, zanim wsiadła na motor i bez słowa odjechała w kierunku miasta.
Czyżby Miley naprawdę była blisko? Słowa nieznajomej utkwiły mi w głowie.
San Diego, San Diego, San Diego... - Przecież to jest oczywiste! Czemu nie wpadłem na to wcześniej? - kopnąłem kamyk leżący u moich stóp i pośpiesznie wsiadłem do samochodu.
Zayn's POV:
- Wracamy już? - Dziewczyna spojrzała na mnie. Kiedy chciałem jej odpowiedzieć mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na ekran. Czego chce ode mnie Sharon?
" Idź z nią gdzieś jeszcze! "
Co? Chodzi jej o Miley? Czyżby Justin był w mieście? Jeżeli tak to skąd ona mogłaby o tym wiedzieć skoro była w Los Angeles?
- Nathalie? Masz może ochotę na kawę w Starbucks? - wymyśliłem na poczekaniu.
***
Nathalie's POV:
- Mamy jakieś plany na później? - spytałam, opierając głowę o umięśnione ramię chłopaka. Wzięłam mały łyk gorącej, mlecznej kawy.
- Możemy zrobić co chcesz, jeżeli wiesz o czym mówię - spojrzał na mnie marszcząc brwi w śmieszny sposób.
- Czyli zostajemy w domu?
- Tak, mała - uśmiechnął się do mnie i pocałował moje czoło. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a obraz zaczął się zmieniać...
*flashback*
Spostrzegłam, że chłopak już nie spał i cały czas mi się przyglądał.
- Słodko spałaś, mała - znów utopiłam się w jego karmelowych tęczówkach.
*end of flashback*
Głośno zaczerpnęłam ciepłego powietrza w kawiarni, które uderzyło w moje płuca, niczym fala wrzątku.
- Zayn?
- Coś ci jest? - Spojrzał na mnie zmartwiony, a jego tęczówki natychmiast pociemniały. Dotarło do mnie, że chłopak w wizji to nie on.
- Znasz może moich byłych? - Odpaliłam.
- Słucham? Po co ci to teraz wiedzieć?
- Przed chwilą... Chyba wraca mi pamięć. Widziałam karmelowe oczy. Nie twoje. Złote włosy i pulchne oczy. Kim ON mógł być?
- Przez ten wypadek masz urojenia. Nie przejmuj się - zadrżał.
- To nie mogło być urojenie. Widziałam go.
- Skończ - warknął i ku mojemu zdziwieniu odsunął się. Oparł ramiona o blat stołu przy, którym siedzieliśmy, po czym utkwił wzrok w mojej zdezorientowanej twarzy. - To co było kiedyś nigdy nie wróci. Teraz jesteśmy my i nikt tego nie zmieni, rozumiesz? - Powiedział niskim i zaborczym głosem. Nie odpowiedziałam, tylko delikatnie skinęłam głową. Co to miało znaczyć? Czy on coś przede mną ukrywa? A ten chłopak? Kim był dla mnie?
Z moich myśli wyrwały mnie dziwne ruchy Zay'a. Zaczął się wiercić i nerwowo "miętosić" skrawek rękawa. Powiodłam za jego zdenerwowanym wzrokiem, ku drzwiom, a wtedy usłyszałam:
- Idę do toalety - i zanim się obróciłam Zayn'a nie było. Oszalał, czy co?
Trzask.
Ktoś wszedł nagle do Starbucks'a i przykuł uwagę wszystkich. Chłopak w czarnych suprach i obcisłych rurkach tego samego koloru. Umięśniony tors opinała biała koszulka bez rękawów, która ukazywała wszystkie jego mięśnie. Nieznajomy ściągnął snapback'a, a moim oczom ukazały się złote włosy. Ręce z niewiadomego nawet mi powodu zaczęły się trząść i pocić, a wtedy blondyn zdjął ciemne okulary przeciwsłoneczne i ku mojemu przerażeniu jego oczy spotkały moje. Jego karmelowe tęczówki było widać z odległości kilku metrów, którą dzieliliśmy. To był on. Ten z wizji. Czy teraz Zayn mi uwierzy? Tylko gdzie on jest?! Zaczęłam się rozglądać po lokalu, a kiedy nie zauważyłam nigdzie burzy czarnych włosów stwierdziłam, że nadal musi być w toalecie. Znowu spojrzałam na przybyłego i dotarło do mnie, że jest teraz bliżej mnie. O wiele za blisko. Stał za stołem, przy którym siedziałam. Nikt dookoła tego nie zauważył, bo wszyscy znów skupili się na swoich zamówieniach.
- Czego chcesz? - Warknęłam bez zastanowienia. Obecność nieznajomego dziwnie na mnie działała, co podwajało moją odwagę.
- Miley.. W końcu cię znalazłem - szepnął.
- To chyba pomyłka... Mógłbyś odejść, bo czekam na swojego chłopaka? - Posłałam mu fałszywy uśmiech. Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, ale ta sytuacja nie była komfortowa.
- Co oni z tobą zrobili? - Spojrzał na mnie, a ja w jego karmelowych oczach zobaczyłam nutę troski. W tamtym momencie byłam już pewna, że oczy z wizji należą do niego. Ku mojemu zaskoczeniu usiadł obok mnie, przez cały czas nie odrywając ode mnie wzroku. - Tak długo cię szukałem...
- Człowieku, nie znam cię. Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam przyciszonym głosem, tak by nikt nie zwrócił na nas uwagi. Nie chciałam robić szumu z powodu jakiegoś wariata.
- Jak to mnie nie pamiętasz? Mil, to ja Justin - chłopak pogładził delikatnie moje ramię. Myślałam, że odruchowo się odsunę, ale zamiast tego poczułam przyjemne ciarki na karku.
- Zostaw mnie - mój głos drżał, ale nie potrafiłam się odsunąć.
- Powiedz, że mnie nie pamiętasz to odejdę, Miley.
- Nie znam żadnej cholernej Miley - warknęłam i w końcu nabrałam siły, by się oddalić. Ramię chłopaka mimowolnie opadło do jego boku, a w brązowych tęczówkach zauważyłam strach i zaskoczenie zarazem.
- Nowy Jork, Ashley, twoje brązowe, długie włosy? Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał na co ja zaprzeczyłam ruchem głowy. W tym momencie do stołu podszedł wściekły Zayn.
- Co tu robisz, Bieber? - warknął i kopnął w stół. To oni się znają?
_____________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Rozdział taki nijaki. Średniej długości. Dla niektórych mogą być uciążliwe częste zmiany narracji, ale cóż mogę zrobić? Bez nich jak na razie się nie obejdę, za co z góry przepraszam. :)
Po prologu były małe niejasności, które oczywiście planowałam. Mam nadzieję, że ten rozdział trochę Wam wytłumaczy zaistniałe sytuacje. :)
Co teraz? Czy Miley przypomni sobie Justin'a? Jak zakończy się spotkanie Zayn'a z Bieber'em? Wszystkiego dowiecie się niebawem! :)
Wasza @highlyabovesky
Super! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńmożna powiedzieć, że uzależniłam się od twojego bloga:D pisz i nie przestawaj :D
OdpowiedzUsuńJejku Genialne ! ^___^ Uwielbiam to ! Tylko niech ona wróci do Justina zanim Zayn się z nią prześpi tego bym nie zniosła ! Oby szybko wróciła jej pamięć i znów pokochała Justina :( Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńwcale nie jest nijaki, fajny jest :p
OdpowiedzUsuńRozdzial jest zajebisty ;** tylko mam jedna lrosbe czy nie moglabys dodawac rozdzialy szybciej? Naprawde rozdzialy sa fajne e i wgl ale jednak mogy by byc nie tak pozno?? Prosze bo nie moge tak dlugo czekac w nielewnosci <33
OdpowiedzUsuń*-* oooooooooo <3333333
OdpowiedzUsuńo.o szoook
OdpowiedzUsuńŚwietny, pisz dalej !! <33
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ♡ jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy ; D
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? *-*
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńmoglas jej nie obcinac tych wlosow. ;/
OdpowiedzUsuńWłosy to tylko włosy. ;) Sama coś o tym wiem. ;)
UsuńKiedy next ?? <33
OdpowiedzUsuń